niedziela, 21 grudnia 2014

Jakie to życie jest kruche...

Witajcie!

To jest czas Bożego Narodzenia!
To fakt!
To jest czas uzmysławiania sobie co tak naprawdę ma wartość!
To dopiero jest fakt!

19 grudnia 2014 r. zmuszona zostałam w sposób brutalnie życiowy uzmysłowić sobie, kim dla mnie jest człowiek poruszający się na co dzień za pomocą tzw. "elektrycznego wózka inwalidzkiego".

Tegoż dnia moje Ukochanie! poczuło co to znaczy nieuchronność losu! I...? I znalazło się w miejscu, gdzie Czech w samochodzie nie zauważył tego Wartościowego Dla Mnie Człowieka. Tenże Czech wjechał w bok wózka na którym przemierza swoje życie mój Mąż Dariusz Filak.

Darek wywrócił się na jezdnię, uderzył głową o nią i tylko chyba to, że w Niebie ma swoją Mamę i Wiktorię, jego duchową Córcię pozwolił, że dzisiaj jest ze mną, leży teraz w łóżku i ja już osobiście nie umiem się doczekać, kiedy przytulę to jego piękne ciało.

Nigdy nikomu, nawet najgorszemu wrogowi nie życzę tego co usłyszałam. Nagły niespodziewany dzwonek u drzwi, w drzwiach kuzyn mojego Cudownie Żyjącego Na szczęście Męża, który w niedelikatny sposób, bo po prostu sam się stresował tą sytuacją, mówi mi, że Darek został potrącony przez samochód, koło NETTO na ul. Dworcowej w Żorach. Jest tam na miejscu karetka pogotowia i policja.

Kto kiedykolwiek przeżył takie chwile wie, że wyobraźnia rządzi się swoimi prawami i...
I moja rozhulała się na amen. Widziałam już Mojego Męża poturbowanego, połamanego, we krwi.

Aż teraz mam gęsią skórkę i słyszę swój bezbronny krzyk, Boże nie odbieraj mi Męża! Błagam!
Nigdy w życiu czekanie na światłach na przejściu nie trwały takiej wieczności, jak tego pamiętnego, choć znienawidzonego piątku.

Kiedy jednak dotarłam do karetki i po drodze dowiedziałam się, że Darkowi nic nie grozi, że bada go pracownik służby zdrowia, to radość jaką wtedy odczułam była pewnie bliska temu, jaką matka odczuwa w chwili narodzenia dziecka.

Nie piszę tego, by wywołać w Was łzy, by ochrzaniać Czecha, który stał się marionetką w rękach losu, ale by ostrzec Was, że ludzkie życie jest tak kruche, jak domek z kart! Mały podmuch może go porwać i nigdy nie wróci.

Bogu, czy czemuś co rządzi tak naprawdę tym światem dziękuję, że raptem 100 cm ode mnie leży na łóżku żywy mój ukochany, pełnosprawny, inteligentny i najbardziej na świecie umiłowany Człowiek - Mój Żywy Mąż Darek.


Proszę Was, pamiętajcie o tym, że jeśli udało Wam się w życiu znaleźć skarb, przywiązanie i miłość drugiej osoby i na dodatek zależy Wam na niej! A wiem, że zawsze tak jest. To proszę!

Wychodząc z domu! Ukochajcie Go najmocniej!
Przytulcie najcieplej jak umiecie!
Ucałujcie najczulej jak to możliwe!
Bo!
Nigdy nie wiadomo, czy nie widzicie się ostatni raz!

Dziękuję tym tekstem, tym postem wszystkim tym, którzy byli tam na miejscu!
Dziękuję Maryli i Januszowi i tym anonimowym osobom, które pomogły podnieść Darka Filaka razem z wózkiem, by nie leżał bezwładnie na jezdni.
Dziękuję empatycznym pracownikom karetki pogotowia za to, że potraktowali Darka jako wartościową Istotę i rozpoznali w nim mądrość.
Dziękuję Panom Policjantom, że na moją prośbę zgodzili się by podać dane sprawcy wypadku!

A najbardziej dziękuję za to, że mogę nadal przytulać się do Mojego Cudownego Męża.

Kochani doceniajcie Tych, którzy codziennie są z Wami!
Nawet jeśli mocno Was wkurzają!
Bo to są Ci, którzy zawsze są z Wami niezależnie od tego jak Wam się ciężko dogaduje!
Doceniajcie to co doświadczacie na co dzień, bo to jest krótkotrwałe!

To tyle.
Dziękuję i Życzę Wam bajecznych  Świąt, które przerodzą się w Bajeczny Nowy 2015 rok
Pozdrawiam
Autorka - szczęśliwa Żona Żyjącego Darka Filaka

piątek, 12 grudnia 2014

Czy napisać i wydać tę książkę, a może nie?

Witajcie!

Niby poprzez bloga ja tak rzeczywiście piszę swoją książkę, to jednak marzy mi się od 10 lat taka papierowa, taka namacalna... MOJA KSIĄŻKA ;-)

O tym wie i ma świadomość na ten temat moich dwoje dotychczasowych Mentorów Kamila Rowińska oraz Bartek Popiel! A żeby było ciekawie Oni oboje też byli moimi współpracownikami - i często szefami!

Ale wiecie co, kiedy człowiek tak mocno czegoś pragnie, to nachodzą go te nieszczęsne myśli, czy aby komuś spodoba się to co chcę przekazać. I wiecie co, wymyśliłam sobie, jako kreatywna kreatura :D, że może po prostu tutaj na blogu będę Wam podsuwała swoje pomysły na życiową książkę, a Wy podpowiecie mi, jako PRZYJACIELE! Czy tę książkę warto wydawać w formie papierowej.
Bo Te i Ci z Was, którzy już książkę wydali wiedzą, jak wielkie to przedsięwzięcie i jak mocno bronią się wydawnictwa przed tym, by wydawać coś kogoś, kto nie jest na przykład wykładowcą , trenerem, coachem - ja osobiście się im nie dziwię.

Ale!!!!
Ale marzenie moje ciśnie mnie od środka tak, że wolę tego w sobie już nie trzymać.
Zresztą, już się nie da.

A tak przy okazji, Szanowne Wydawnictwa! Ja już w swoim życiu byłam prelegentem! Nie nagłaśniałam tego, bo po co, ale byłam i marzę o tym, by do tej bajecznej profesji wrócić! Tak podskryptum. Dlatego chcę by ta książka pojawiła się w mojej ukochanej papierowej formie. Mam nadzieje, że mnie Szefostwo! Wydawnicze rozumiecie - prawda? ;-)

A zatem dziś zdradzę Wam, TYTUŁ KSIĄŻKI: "Szefowa swoich myśli".
O czym ta książka, która ma już swoich 20 stron? O tym, że to tylko TY możesz zapanować nad swoimi myślami - pracownikami na rzecz Twojego sukcesy!

Proszę Was też, pilnujcie by ktoś nie ukradł mi pomysłu! OK? ;-) Idziemy na taki układ?
A nawet jeśli - to nie będzie mój pomysł! Mój pomysł jest kreatywny, a ich będzie odtwórczy - a to przecież niebagatelna różnica.

A teraz pozostawiam Was z myślami, jak i o czym dokładnie ta moja córcia - będzie ;-)
Jeśli masz swój typ, napisz o nim w komentarzu!

Pozdrawiam
i szczerze, gorąco zachęcam do kreatywności.

P.S. To będzie seria postów, gdzie zdradzę Wam szczegóły książki.

A dziś!? Dziękuję, że jesteście! Do zobaczenia!
Sylwia Paradowska
- autorka

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Upadłeś? Doznałeś porażki? Trudno. Otrzep kolana i biegnij

Witajcie!

No po prostu nie mogłam się powstrzymać.
Jeśli kocha się książki, kocha się je czytać i jest się od nich uzależnionym, to prędzej czy później musi człek trafić na taką, która mówi o nim w 110%.

Co ciekawe, taką książkę poznaje się zaraz, po pierwszych stronach.

Ja na taką trafiłam.
Nosiłam się z zamiarem jej przeczytania od momentu, kiedy na stronie swojego ulubionego wydawnictwa: www.zlotemysli.pl pojawiła się pierwsza wzmianka na jej temat.

Mowa o książce: Anny Urbańskiej "Otrzep kolana i biegnij"
Książka ta, czy Pani Ania Urbańska uwierzy czy nie - mówi o mnie!
Wiele historii, które tak pięknie przytacza, to moja historia.

Przepraszam Was Cudowni, ale musiałam o tym napisać zwłaszcza, że dzisiaj - tak dokładnie dzisiaj mija pół roku od kiedy podsyłam Wam posty na tym blogu.
Chciałam ten dzień uczcić tak, by zostawić Wam coś, co jest oznaką i wizytówką mojego życia.

Moje życie to pasmo ciągłych blokad, ciągłych przystanków, ale z determinacją osła omijanych. To także objaw jak wiele nieciekawych historii potrafi się pojawić na drodze życia każdego człowieka i...I co najważniejsze, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście.

Dziś, życząc Wam podnoszenia się z każdej porażki i zamiast "iścia" biegnięcie ku swojemu celowi!
Wasze historie są bowiem dowodem na Waszą siłę.
"Życzę Więc Wam ciągłego podnoszenia się z upadku i wędrowania dalej, tak mimo wszystko!"

Jednocześnie dziękuję Wam, że Was nie zanudziłam swoimi emocjonalnymi porywami.
Dziękuję Tym, którzy mnie zachęcali do pisania. Anetko Małek i Mój Cudny Mężu Dariuszu Filaku - DZIĘKUJĘ!

A Wam Kochani dziękuję, że jesteście:
o godzinie 21:58 pojawiła się taka statystyka

- 6 miesięcy pisania postów na tym blogu,
- razem z tym tekstem - 30 postów,
- prawie 2500 wejść na bloga

i świadomość, że jesteście, wracacie i czytacie.

Pozdrawiam
Sylwia Paradowska
- Autorka

WIELKIE DZIĘKUJĘ!

sobota, 6 grudnia 2014

Kreatywność - to Twoja szansa by się wyróżnić

Witaj Cieplutko!

Dziś pragnę Wam napisać o tym, co jest moją całożyciową fascynacją.
Kiedy w wieku lat 5 dotarło do mnie, że potrafię sobie radzić w bardzo ciężkich sytuacjach, od tego czasu szukam tego, co mnie uratowało.

Co to takiego?
Ni mniej ni więcej tylko kreatywność. Czyli miłość do tworzenia rzeczywistości na bazie tego co doświadczyłam.

Męczy mnie czasami, jak ktoś wywleka niby swoje ciężkie dzieciństwo na światło dzienne. Niby, bo oparte tylko na tym, że na siłę próbuje się przeciwstawić kochającym rodzicom.

A tym czasem bardzo wielu, młodych i wiekowych ludzi zmaga się z rzeczywistą, ciężką przeszłością. Nie obdarzeni elementarnymi wartościami - bliskości, wiary, współpracy, odrobiny miłości, momentów z rodzicami  - to Ci ludzie najczęściej są nie doceniani przez innych. Dlaczego? Bowiem ich start, to zmaganie się z samym sobą. A to odpycha, bo wymaga zrozumienia...

Śmiem napisać, że Ci którym nie było dane mieć normalnego domu, gdzie rodzice mimo nawet biedy są ze sobą razem i razem próbują poradzić sobie z sytuacją, to Ci którzy często mają takie zasoby kreatywności, o których nawet nam się nie śni.

Należę do tej grupy i się tego nie wstydzę, bowiem moja kreatywność, odwaga a czasem brawura doprowadziły do tego, że dzisiaj ktoś Dobry przyjął mnie pod swój dach. Ktoś empatyczny odczuł, że ze mną trzeba czasami, tak kiedyś to była norma a dziś tylko czasami, trzeba rozmawiać delikatnie.

Dziś świadomie doświadczam życia, w którym już nie dominuje i nie rządzi patologia, ale bezpieczeństwo, spokój, miłość i chęć budowania czegoś wartościowego.

Kreatywność, ten mój wielki talent doprowadził do tego, że dzisiaj poniesiona przez motywację innych dobrych ludzi piszę do Was i mam wiarę w słowa tu klikane. Bowiem przeżyłam 36 lat i doświadczyłam co to znaczy, kiedy to Ty musisz dostosować się do życia, a nie po prostu korzystać z jego łask.

To co mnie fascynuje w kreatywności, to wielki potencjał, jaki daje myślenie, tworzenie, a nawet odtwarzanie pewnych elementów.

To na kreatywności jest oparty ten świat, na umiejętności zapomnienia o swoich przykrych doświadczeniach. Gdyby nie kreatywność, dziś pewnie skończyłabym jako bezrobotny, bezdomny człek, a tym czasem mam możliwość tą przyjemną by mądrze wesprzeć drugiego człowieka.

Dlatego zachęcam Was do pielęgnowania, odkrywania tego jakże dziecinnego i dziecięcego świata swojej zabawy myślami.
Myślcie, twórzcie ten Świat na nowo. Bądźcie nietuzinkowi!
Tego najmocniej na świecie Wam życzę.

Wymyślcie coś, co ułatwi życie choćby jednej osobie, a wtedy Wasze życie nabierze bajecznego sensu.

Dziękuję Wam za Waszą dotychczasową motywację!
Cieszę się, że jesteście

Pozdrawiam - Sylwia - autorka.

czwartek, 4 grudnia 2014

Dość łez, użalania się - czas wziąć dupę w troki i do dzieła


Witajcie

Myślałam i myślałam. Analizowałam i opłakiwałam nad tym jak zmienia się świat, człowiek. Ale wiecie co?
Mam dosyć użalania się nad sobą.
Postanowiłam, że podejmuję działania przeciwko jesienno-zimowej chandrze.

Od dziś:

  1. Nie interesuje mnie to, co nazywają hejkowaniem - w jakiejkolwiek postaci.
  2. Nie interesuje mnie to, jak oceniają mnie inni - jeśli ja siebie nie będę doceniała, zaznaczała swoje sukcesy oraz działała w kierunku, jaki wskazuje mi potrzeba naprawiania błędów, to nikt tego nie zrobi.
  3. Interesuje mnie to, jak wiele potrafię powiedzieć dobrego o sobie.
  4. Interesuje mnie to, co już osiągnęłam i na tym właśnie budować będę swoje przyszłe osiągnięcia.
  5. Interesuje mnie to, jak potrafię panować nad emocjami i myślami.
Od dziś też skupiam się na sobie, a nie na tym jak i kto ukradł moje pomysły i przywłaszczył je sobie.

Mam ogromnie dużo pomysłów i mogłabym nimi obdarować cały  świat, więc jeden mniej - co za różnica.

To co zamierzam zrobić, to:
  1. Odświeżyć listę swoich osiągnięć.
  2. Odświeżyć listę swoich wartości.
  3. Odnowić i stworzyć nowe cele.
  4. Odświeżyć swoją listę umiejętności.
I na tym dokładnie będę bazowała w te mało motywacyjne dni.

Mam nadzieje, że i Wam uda się skorzystać z tych pomysłów by przeciwstawić się sezonowej depresji. Grunt to nie myśleć [oczywiście aby nie myśleć, to trzeba najpierw wszystko przemyśleć i zaplanować, ale to nie powinno trwać więcej niż 7 dni], a działać.

A zatem, do zobaczenia w drodze na szczyt, kiedy Ty i ja będziemy działać a nie głupio myśleć.

Powodzenia Ludzie Czynu
Pozdrawiam
Autorka

P.S. ODROBINA SAMOUWIELBIENIA JESZCZE NIKOMU NIE ZASZKODZIŁA.
POZWÓLCIE SOBIE NA NIĄ