niedziela, 25 grudnia 2016

Życie to chwila... Łap je!

Witajcie!

Jestem w trakcie najpiękniejszych świąt rodzinnych. Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia.
Raptem 2 dni temu zaczynała się moja przerwa świąteczna w pracy. Przygotowanie domu na to wielkie świąteczne wydarzenie przebiegały pełną parą... A tu... Chwila moment i już jutro, już za 2,5 godziny będzie nowy dzień i ostatni dzień przerwy.

Tak! Życie mknie. Jak TGV we Francji. Nie czujesz tego jak pędzi, dopóki nie spojrzysz w kalendarz.

Najciekawsze jest jednak to, że ja jako człowiek próbuję nadążyć i zamiast smakować chwile poddaję się temu biegowi życia.

Aż do momentu, kiedy?
Zrozumiałam, że czasu nie dogonię, a goniąc na ślepo mogę utracić najważniejsze...
Czyli?

Chwilę. Radości ze spokoju świątecznego ale i tego codziennego. Może mi umknąć uśmiech męża i przepiękną pozę mojego kotka Lejdi - Szczęścia.
Mogę zatracić się w pościgu za czymś sztucznym, wykreowanym przez świat zewnętrzny.
Mogę stracić wyrazistość kolorów w świecie.

Ciesz się chwilą. Smakuj to wszystko, co Cię spotyka. Bądź sobą! Bez udawania.
Wszystkiego dobrego Ci życzę, a  Ty już wiesz, co wybrać z tego tekstu!

Pozdrawiam
Sylwia

wtorek, 13 grudnia 2016

Na początku był chaos, a za nim kroczył rozwój



Witajcie!

Trochę mnie tu nie było. Potrzebowałam restartu. Analizy tego, co robiłam i w czym szukałam siebie. Szukałam chwili dla siebie i miejsca na ziemi. Przestałam pisać ale tylko po to, by zrozumieć, że mam pasję do pisania.

Spotykałam się codziennie z informacją, że jest tak wielu chętnych do pisania, że nic już nie zostanie wydane. Nie ma szans, by moja wymarzona nowa książka miała w ogóle rację bytu.

I kiedy dotarło do mnie, co sobie robię zrozumiałam... NIE! Przecież sama sobie przeczę. Skoro napisałam książkę: "Nieugięci (...)" nie mogę tak po prostu poddać się swoim własnym myślom. Poddać się i to tym najbardziej destrukcyjnym. To oznaczałoby przecież, że sama sobie zaprzeczam. I na dodatek poddaję się przy byle maleńkiej przeszkodzie.

W tym samym czasie zmierzyłam się z tym, że ktoś za wszelką cenę próbuje powiększyć swoją wartość, swoją pozycję by? By poczuć się z sobą i z tym co robi lepiej.

Jak na temat przewodni tego bloga przystało, ujawniła się samoświadomość i nakazała mi, bym w końcu spojrzała prawdzie w oczy. Mam problem, a są nim moje zniekształcające rzeczywistość myśli.

I wszystko w końcu znalazło swój sens. A brzmi on następująco:

Tylko z chaosu myśli można wydobyć sens własnego życia.

I znalazłam!
Mam radochę po pachy jak małe, bawiące się w błocie dziecko, które łamie wszystkie wskazówki mamy i po prostu bawi się życiem.

Co to takiego?
Sensem mojego życia jest:

Bycie kreatorem własnych myśli i ich szefową!

Tylko biorąc sobie to ostatnie do serca mogę tak naprawdę i świadomie radzić sobie z własnym życiem.

Skąd to dyrektorstwo nad myślami?
Napisałam ostatnio, krótki a dobitny tekst na temat tego, że zamiast szukać okazji do awansu w świecie realnym, zostanę DYREKTORKĄ I SZEFOWĄ SWOICH MYŚLI. Tych pracowników dostałam w spadku uświadamiając sobie w wieku lat ok. 2,5 - 3 swoje istnienie.

To Ci pracownicy będą kroczyć ze mną codziennie, póki przyjdzie mi żyć tutaj na tej Ziemi.

Dziś to tyle.
Zachęcam do przemyśleń nad tym, jak chaos myśli potrafi wspierać rozwój Ciebie, jako Szefowej własnych myśli.

Szefowa Własnych Myśli - brzmi dumnie! Oto moje powołanie i to na całe swoje życie.
Zachęcam i Ciebie do zaprzyjaźnienia się ze swoimi myślami, które codziennie tworzą chaos, z którego wyłania się sens Twoich myśli.

Pozdrawiam przemyślnie
Sylwia Paradowska