Witajcie,
Jeśli miałabym wybierać swoje miejsce na Ziemi...?
Bezwzględnie wybrałabym bibliotekę. Miejsce, gdzie z każdej strony otaczałyby mnie książki. Te zaczarowane księgi, gdzie poprzez słowa i co rzadsze - obrazami, ktoś uruchamia ogromną machinę w mojej głowie - zwaną wyobraźnią.
Przyznam się szczerze, że moje dzieciństwo odbywało się w jednym z takich pięknych miejsc. Tam zawsze kierowałam swoje kroki, kiedy było mi szczególnie smutno. Kiedy byłam samotna. Kiedy chciałam o pewnych sprawach zapomnieć.
Tam też rodziły się moje pasje. Moje szerokie zainteresowania, które towarzyszą mi do dziś.
Dlatego tak szczególnie mocno przeraża mnie to, że coraz mniej Polaków czyta książki, że w ogóle czyta. Trudno mi też w to uwierzyć, ale mam też tego świadomość, że ja sobie wybrałam towarzystwo osób czytających. Osób, które nie potrafią przeżyć tygodnia, jeśli by nie zaczęli czytać książek. A poza tym moim małym światkiem, jest jeszcze ten ogromny świat, który prawie nie czyta.
A szkoda. Nikt tak jak książka, nie potrafi cierpliwie czekać. Nie potrafi rozwijać moich i Twoich szarych komórek.
Najbardziej jednak w dzisiejszych czasach, tych opartych na portalach społecznościowych i na e-świecie, raduje mnie to, że klasyczna, papierowa, pachnąca książka dojrzewa do tych czasów.
Wychodzi na przeciw potrzebom. Staje się e-książką. Chudnie, by towarzyszyć człowiekowi w jego podróżach. Przemawia do niego w formie audiobooka.
Staje się obrazem nie tylko tym w głowie, ale także poprzez organizowane przez bibliotekarzy zajęcia plastyczne, teatralne, muzyczne, w formie podróżniczych prelekcji - by zachęcić do czytania.
Dzięki dzisiejszym czasom, młodzi ludzie poznają świat literatury, ponieważ ktoś czytając książki zauważył, że warto użyć różdżki kreatywności, by szybko dotrzeć do potrzeb współczesnego człowieka.
Kreatywność na stałe zagościła w bibliotece. Książka zachęciła bibliotekarzy, by w inny sposób, a nie poprzez tylko narzekanie na niskie czytelnictwo, zachęcać do powrotu do biblioteki.
Dlaczego Wam o tym napisałam?
Ponieważ, to co się dzieje na przykład w Żorach. To jak promowane jest spędzanie wolnego czasu w bibliotece, w otoczeniu książek, to po prostu magia.
To jest to, co kiedyś było moim wielkim marzeniem. Tam się wychowałam. Tam wokół siebie miałam prawdziwe przyjaciółki, które tylko czekały, bym zabrała je ze sobą do swojego domu. Wiadomo później musiałam pozwolić im wrócić do biblioteki, ale zawsze mogłam wrócić, by ponownie pobyć przez jakiś czas z nimi.
Nie żałuję, że pokochałam książki. Nie żałuję, że to własnie temu miejscu - czyli Miejskiej Bibliotece Publicznej w Żorach, na os. Pawlikowskiego zaufałam i byłam kiedyś najczęstszym gościem tego bajecznego miejsca.
I coś mi się zdaje, że z uwagi na to, że jest tam już na półce moja książka: "Nieugięci. Jak kochać i być kochanym? Z przemyślnika nietypowych małżonków", ja też już niedługo tam się pojawię.
Bo ja po prostu za tym miejscem tęsknię :-)
W takim razie, do zobaczenia już niedługo w Miejskiej Bibliotece Publicznej, na os. Pawlikowskiego w Żorach.
I w tym miejscu chciałabym Cieplutko Podziękować Całej Rzeszy Bibliotekarzy, których miałam okazję spotkać przez te wszystkie lata, kiedy regularnie chodziłam do biblioteki. Dziękuję
Pozdrawiam Was serdecznie,
Sylwia Paradowska - Kolorystka - stęskniona :-)