piątek, 11 marca 2016

Dlaczego warto inwestować w kolor?




 Witajcie!

Uwielbiam tego bloga. To jest to miejsce, gdzie rodzą się najlepsze pomysły. 
Tu powstała moja pierwsza książka "Nieugięci. Jako kochać i być kochanym? Z przemyślnika nietypowych małżonków", a przede wszystkim jej zamysł.

Od kiedy dowiedziałam się w 2010 roku, że genetyczne uwarunkowania doprowadziły do tego, że jako stosunkowo młoda kobieta, choruję na chorobę oczów występującą najczęściej u osób powyżej 50 roku życia.


Do końca swoich dni nie zapomnę, jak dowiedziałam się podczas badania wzroku, że mam zaćmę na obu oczach. Tego samego dnia dowiedziałam się również, że póki nie przejdę operacji usunięcia tych zmąconych soczewek, do tego czasu nie będę mogła prowadzić samochodu.

Pamiętam swoje łzy. Pamiętam jak wracając po tym badaniu do domu - szczerze się popłakałam. Bałam się, że stracę wzrok. Martwiłam się, że nie zobaczę już swoich ukochanych kolorów. Było mi żal, że świat który widziałam wtedy, już był niewyraźny. A do tego, jeśli bym nie przeszła operacji, to mogłabym całkiem stracić wzrok i już nie zobaczyć kolorów. Tylko czerń, przeraźliwą czerń.

To przerażająca perspektywa. 
W końcu całe swoje dzieciństwo fascynowałam się kolorami. W zachwyt wprowadzała mnie soczysta zieleń wczesnej wiosny i te bajecznie kolorowe tulipany.
A to, co najbardziej zainteresowało mnie w kolorach, to dokładnie to samo, co zachęciło starożytnych do badania zjawiska jakim jest TĘCZA.

To tak naprawdę od zobaczenie świadomie swojej pierwszej w życiu tęczy wzrosła moja ciekawość i zamiłowanie do kolorów.

Potrafiłam studiować wszystkie książki o kolorach, o optyce. Później moja miłość do kolorów wybuchnęła na nowo, ponieważ do mojego życia wkroczyła chemia analityczna i kolorowe czary, jakie pojawiały się w probówce podczas mieszania cieczy. Innym razem miałam okazję w laboratorium chemii analitycznej zobaczyć, jak zabarwiany jest płomień palnika, w zależności od tego co znajduje się w składzie podgrzewanego związku chemicznego.

Nigdy też nie potrafiłam przejść obojętnie obok cudownie karminowo-pomarańczowo-czerwono-żółtych zachodów słońca na tle bajecznie błękitnego i przechodzącego w granat nieba.

To nie wszystkie momenty w moim życiu z kolorem. Fascynacja kolorami przekroczyła też granice kuli ziemskiej, bowiem w świat kolorów zapraszała także przestrzeń kosmiczna. Zachęcającą niezwykłymi pejzażami gwiazd i galaktyk. To była magia.

Nawet dziś, kiedy piszę te zdania i opisuję te zjawiska pojawiają się pozytywne emocje. Tak często potrzebne w życiu do tego, by przestać widzieć świat tylko w odcieniach szarości.

Kolory, tak jak emocje kojarzą się z energią. Zresztą kolor, a raczej składowa promieni świetlnych, to zarówno energia jak i ciepło. I tu wkraczamy w przepiękny świat fizyki rodem z Alberta Einsteina
i innych wielkich fizyków. Mowa o kwantach świetlnych. Mowa o energii. Mowa o ogromnej sile.

Mam tego świadomość, że możesz być bardziej humanistycznie nastawionym na świat, dlatego nie będę tutaj przytaczała całego fizycznego wywodu na temat charakterystyki promieni świetlnych. Zamiast tego napiszę Ci, czym tak naprawdę jest kolor i dlaczego warto z nim obcować.

Kolor, jako wiązka światła o określonej długości i częstotliwości posiada swoją określoną energię. Jak Ci pewnie wiadomo, energia dla człowieka i jego wszystkich funkcji życiowych, to podstawa by ten organizm przeżył. Stąd każda dawka energii, zebrana chociażby podczas spaceru w słoneczny dzień powoduje, iż człowiek zaczyna działać szybciej. Uśmiecha się. Cały organizm reaguje wzmożeniem produkcji nowych komórek życiowych.

A to tylko jeden z przykładów tego, jak światło, w tym wypadku światło słoneczne, wpływa na rozwój człowieka.

Kolor, nie tylko biały - ten najbardziej zbliżony do koloru promieni słonecznych oraz kolor żółty to nie jedyne barwy w promieniu słonecznym, które tak pozytywnie działają na człowieka.

Ale zapytasz, po co Ci o tym piszę?
Jest tylko jeden powód. Chcę byś w momencie, kiedy przyjdzie ciepły dzień, a słońce będzie sowicie dzieliło się swoimi promieniami - chcę byś przekroczył próg domu i pozwolił sobie na wyjście do świata kolorów. 

A tam spotkasz motyle, o przecudownych kolorach. Zieleń o wszystkich możliwych odcieniach i czystości. Tam doznasz przyjemności, kiedy będziesz obserwował różne kolory pni drzew.

Marzy mi się bowiem, byś zamiast skupiać się na szarych myślach i tych czernią ubranych, a w zamian za to daj się proszę porwać kolorom.

Warto bowiem zainwestować chwilę na to, by zbierać doświadczenia kolorów. Bo to one są podstawą do tego, byś poczuł się dobrze. Byś wyszedł z monochromatyczności czerni i bieli oraz odcieni szarości. Czas wyjść na zewnątrz i popatrzeć w błękit. Po co? By poczuć się wolnym od szarych trosk.

Tego Wam i sobie życzę pisząc dla Was ten pierwszy rozdział mojej nowej książki :-)

Przemiłego i słonecznego dnia Wam życzę.
Niech skąpany będzie w kolorach.

Pozdrawiam cieplutko
Sylwia Paradowska - Kolorystka




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz