niedziela, 21 grudnia 2014

Jakie to życie jest kruche...

Witajcie!

To jest czas Bożego Narodzenia!
To fakt!
To jest czas uzmysławiania sobie co tak naprawdę ma wartość!
To dopiero jest fakt!

19 grudnia 2014 r. zmuszona zostałam w sposób brutalnie życiowy uzmysłowić sobie, kim dla mnie jest człowiek poruszający się na co dzień za pomocą tzw. "elektrycznego wózka inwalidzkiego".

Tegoż dnia moje Ukochanie! poczuło co to znaczy nieuchronność losu! I...? I znalazło się w miejscu, gdzie Czech w samochodzie nie zauważył tego Wartościowego Dla Mnie Człowieka. Tenże Czech wjechał w bok wózka na którym przemierza swoje życie mój Mąż Dariusz Filak.

Darek wywrócił się na jezdnię, uderzył głową o nią i tylko chyba to, że w Niebie ma swoją Mamę i Wiktorię, jego duchową Córcię pozwolił, że dzisiaj jest ze mną, leży teraz w łóżku i ja już osobiście nie umiem się doczekać, kiedy przytulę to jego piękne ciało.

Nigdy nikomu, nawet najgorszemu wrogowi nie życzę tego co usłyszałam. Nagły niespodziewany dzwonek u drzwi, w drzwiach kuzyn mojego Cudownie Żyjącego Na szczęście Męża, który w niedelikatny sposób, bo po prostu sam się stresował tą sytuacją, mówi mi, że Darek został potrącony przez samochód, koło NETTO na ul. Dworcowej w Żorach. Jest tam na miejscu karetka pogotowia i policja.

Kto kiedykolwiek przeżył takie chwile wie, że wyobraźnia rządzi się swoimi prawami i...
I moja rozhulała się na amen. Widziałam już Mojego Męża poturbowanego, połamanego, we krwi.

Aż teraz mam gęsią skórkę i słyszę swój bezbronny krzyk, Boże nie odbieraj mi Męża! Błagam!
Nigdy w życiu czekanie na światłach na przejściu nie trwały takiej wieczności, jak tego pamiętnego, choć znienawidzonego piątku.

Kiedy jednak dotarłam do karetki i po drodze dowiedziałam się, że Darkowi nic nie grozi, że bada go pracownik służby zdrowia, to radość jaką wtedy odczułam była pewnie bliska temu, jaką matka odczuwa w chwili narodzenia dziecka.

Nie piszę tego, by wywołać w Was łzy, by ochrzaniać Czecha, który stał się marionetką w rękach losu, ale by ostrzec Was, że ludzkie życie jest tak kruche, jak domek z kart! Mały podmuch może go porwać i nigdy nie wróci.

Bogu, czy czemuś co rządzi tak naprawdę tym światem dziękuję, że raptem 100 cm ode mnie leży na łóżku żywy mój ukochany, pełnosprawny, inteligentny i najbardziej na świecie umiłowany Człowiek - Mój Żywy Mąż Darek.


Proszę Was, pamiętajcie o tym, że jeśli udało Wam się w życiu znaleźć skarb, przywiązanie i miłość drugiej osoby i na dodatek zależy Wam na niej! A wiem, że zawsze tak jest. To proszę!

Wychodząc z domu! Ukochajcie Go najmocniej!
Przytulcie najcieplej jak umiecie!
Ucałujcie najczulej jak to możliwe!
Bo!
Nigdy nie wiadomo, czy nie widzicie się ostatni raz!

Dziękuję tym tekstem, tym postem wszystkim tym, którzy byli tam na miejscu!
Dziękuję Maryli i Januszowi i tym anonimowym osobom, które pomogły podnieść Darka Filaka razem z wózkiem, by nie leżał bezwładnie na jezdni.
Dziękuję empatycznym pracownikom karetki pogotowia za to, że potraktowali Darka jako wartościową Istotę i rozpoznali w nim mądrość.
Dziękuję Panom Policjantom, że na moją prośbę zgodzili się by podać dane sprawcy wypadku!

A najbardziej dziękuję za to, że mogę nadal przytulać się do Mojego Cudownego Męża.

Kochani doceniajcie Tych, którzy codziennie są z Wami!
Nawet jeśli mocno Was wkurzają!
Bo to są Ci, którzy zawsze są z Wami niezależnie od tego jak Wam się ciężko dogaduje!
Doceniajcie to co doświadczacie na co dzień, bo to jest krótkotrwałe!

To tyle.
Dziękuję i Życzę Wam bajecznych  Świąt, które przerodzą się w Bajeczny Nowy 2015 rok
Pozdrawiam
Autorka - szczęśliwa Żona Żyjącego Darka Filaka

piątek, 12 grudnia 2014

Czy napisać i wydać tę książkę, a może nie?

Witajcie!

Niby poprzez bloga ja tak rzeczywiście piszę swoją książkę, to jednak marzy mi się od 10 lat taka papierowa, taka namacalna... MOJA KSIĄŻKA ;-)

O tym wie i ma świadomość na ten temat moich dwoje dotychczasowych Mentorów Kamila Rowińska oraz Bartek Popiel! A żeby było ciekawie Oni oboje też byli moimi współpracownikami - i często szefami!

Ale wiecie co, kiedy człowiek tak mocno czegoś pragnie, to nachodzą go te nieszczęsne myśli, czy aby komuś spodoba się to co chcę przekazać. I wiecie co, wymyśliłam sobie, jako kreatywna kreatura :D, że może po prostu tutaj na blogu będę Wam podsuwała swoje pomysły na życiową książkę, a Wy podpowiecie mi, jako PRZYJACIELE! Czy tę książkę warto wydawać w formie papierowej.
Bo Te i Ci z Was, którzy już książkę wydali wiedzą, jak wielkie to przedsięwzięcie i jak mocno bronią się wydawnictwa przed tym, by wydawać coś kogoś, kto nie jest na przykład wykładowcą , trenerem, coachem - ja osobiście się im nie dziwię.

Ale!!!!
Ale marzenie moje ciśnie mnie od środka tak, że wolę tego w sobie już nie trzymać.
Zresztą, już się nie da.

A tak przy okazji, Szanowne Wydawnictwa! Ja już w swoim życiu byłam prelegentem! Nie nagłaśniałam tego, bo po co, ale byłam i marzę o tym, by do tej bajecznej profesji wrócić! Tak podskryptum. Dlatego chcę by ta książka pojawiła się w mojej ukochanej papierowej formie. Mam nadzieje, że mnie Szefostwo! Wydawnicze rozumiecie - prawda? ;-)

A zatem dziś zdradzę Wam, TYTUŁ KSIĄŻKI: "Szefowa swoich myśli".
O czym ta książka, która ma już swoich 20 stron? O tym, że to tylko TY możesz zapanować nad swoimi myślami - pracownikami na rzecz Twojego sukcesy!

Proszę Was też, pilnujcie by ktoś nie ukradł mi pomysłu! OK? ;-) Idziemy na taki układ?
A nawet jeśli - to nie będzie mój pomysł! Mój pomysł jest kreatywny, a ich będzie odtwórczy - a to przecież niebagatelna różnica.

A teraz pozostawiam Was z myślami, jak i o czym dokładnie ta moja córcia - będzie ;-)
Jeśli masz swój typ, napisz o nim w komentarzu!

Pozdrawiam
i szczerze, gorąco zachęcam do kreatywności.

P.S. To będzie seria postów, gdzie zdradzę Wam szczegóły książki.

A dziś!? Dziękuję, że jesteście! Do zobaczenia!
Sylwia Paradowska
- autorka

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Upadłeś? Doznałeś porażki? Trudno. Otrzep kolana i biegnij

Witajcie!

No po prostu nie mogłam się powstrzymać.
Jeśli kocha się książki, kocha się je czytać i jest się od nich uzależnionym, to prędzej czy później musi człek trafić na taką, która mówi o nim w 110%.

Co ciekawe, taką książkę poznaje się zaraz, po pierwszych stronach.

Ja na taką trafiłam.
Nosiłam się z zamiarem jej przeczytania od momentu, kiedy na stronie swojego ulubionego wydawnictwa: www.zlotemysli.pl pojawiła się pierwsza wzmianka na jej temat.

Mowa o książce: Anny Urbańskiej "Otrzep kolana i biegnij"
Książka ta, czy Pani Ania Urbańska uwierzy czy nie - mówi o mnie!
Wiele historii, które tak pięknie przytacza, to moja historia.

Przepraszam Was Cudowni, ale musiałam o tym napisać zwłaszcza, że dzisiaj - tak dokładnie dzisiaj mija pół roku od kiedy podsyłam Wam posty na tym blogu.
Chciałam ten dzień uczcić tak, by zostawić Wam coś, co jest oznaką i wizytówką mojego życia.

Moje życie to pasmo ciągłych blokad, ciągłych przystanków, ale z determinacją osła omijanych. To także objaw jak wiele nieciekawych historii potrafi się pojawić na drodze życia każdego człowieka i...I co najważniejsze, że z każdej sytuacji można znaleźć wyjście.

Dziś, życząc Wam podnoszenia się z każdej porażki i zamiast "iścia" biegnięcie ku swojemu celowi!
Wasze historie są bowiem dowodem na Waszą siłę.
"Życzę Więc Wam ciągłego podnoszenia się z upadku i wędrowania dalej, tak mimo wszystko!"

Jednocześnie dziękuję Wam, że Was nie zanudziłam swoimi emocjonalnymi porywami.
Dziękuję Tym, którzy mnie zachęcali do pisania. Anetko Małek i Mój Cudny Mężu Dariuszu Filaku - DZIĘKUJĘ!

A Wam Kochani dziękuję, że jesteście:
o godzinie 21:58 pojawiła się taka statystyka

- 6 miesięcy pisania postów na tym blogu,
- razem z tym tekstem - 30 postów,
- prawie 2500 wejść na bloga

i świadomość, że jesteście, wracacie i czytacie.

Pozdrawiam
Sylwia Paradowska
- Autorka

WIELKIE DZIĘKUJĘ!

sobota, 6 grudnia 2014

Kreatywność - to Twoja szansa by się wyróżnić

Witaj Cieplutko!

Dziś pragnę Wam napisać o tym, co jest moją całożyciową fascynacją.
Kiedy w wieku lat 5 dotarło do mnie, że potrafię sobie radzić w bardzo ciężkich sytuacjach, od tego czasu szukam tego, co mnie uratowało.

Co to takiego?
Ni mniej ni więcej tylko kreatywność. Czyli miłość do tworzenia rzeczywistości na bazie tego co doświadczyłam.

Męczy mnie czasami, jak ktoś wywleka niby swoje ciężkie dzieciństwo na światło dzienne. Niby, bo oparte tylko na tym, że na siłę próbuje się przeciwstawić kochającym rodzicom.

A tym czasem bardzo wielu, młodych i wiekowych ludzi zmaga się z rzeczywistą, ciężką przeszłością. Nie obdarzeni elementarnymi wartościami - bliskości, wiary, współpracy, odrobiny miłości, momentów z rodzicami  - to Ci ludzie najczęściej są nie doceniani przez innych. Dlaczego? Bowiem ich start, to zmaganie się z samym sobą. A to odpycha, bo wymaga zrozumienia...

Śmiem napisać, że Ci którym nie było dane mieć normalnego domu, gdzie rodzice mimo nawet biedy są ze sobą razem i razem próbują poradzić sobie z sytuacją, to Ci którzy często mają takie zasoby kreatywności, o których nawet nam się nie śni.

Należę do tej grupy i się tego nie wstydzę, bowiem moja kreatywność, odwaga a czasem brawura doprowadziły do tego, że dzisiaj ktoś Dobry przyjął mnie pod swój dach. Ktoś empatyczny odczuł, że ze mną trzeba czasami, tak kiedyś to była norma a dziś tylko czasami, trzeba rozmawiać delikatnie.

Dziś świadomie doświadczam życia, w którym już nie dominuje i nie rządzi patologia, ale bezpieczeństwo, spokój, miłość i chęć budowania czegoś wartościowego.

Kreatywność, ten mój wielki talent doprowadził do tego, że dzisiaj poniesiona przez motywację innych dobrych ludzi piszę do Was i mam wiarę w słowa tu klikane. Bowiem przeżyłam 36 lat i doświadczyłam co to znaczy, kiedy to Ty musisz dostosować się do życia, a nie po prostu korzystać z jego łask.

To co mnie fascynuje w kreatywności, to wielki potencjał, jaki daje myślenie, tworzenie, a nawet odtwarzanie pewnych elementów.

To na kreatywności jest oparty ten świat, na umiejętności zapomnienia o swoich przykrych doświadczeniach. Gdyby nie kreatywność, dziś pewnie skończyłabym jako bezrobotny, bezdomny człek, a tym czasem mam możliwość tą przyjemną by mądrze wesprzeć drugiego człowieka.

Dlatego zachęcam Was do pielęgnowania, odkrywania tego jakże dziecinnego i dziecięcego świata swojej zabawy myślami.
Myślcie, twórzcie ten Świat na nowo. Bądźcie nietuzinkowi!
Tego najmocniej na świecie Wam życzę.

Wymyślcie coś, co ułatwi życie choćby jednej osobie, a wtedy Wasze życie nabierze bajecznego sensu.

Dziękuję Wam za Waszą dotychczasową motywację!
Cieszę się, że jesteście

Pozdrawiam - Sylwia - autorka.

czwartek, 4 grudnia 2014

Dość łez, użalania się - czas wziąć dupę w troki i do dzieła


Witajcie

Myślałam i myślałam. Analizowałam i opłakiwałam nad tym jak zmienia się świat, człowiek. Ale wiecie co?
Mam dosyć użalania się nad sobą.
Postanowiłam, że podejmuję działania przeciwko jesienno-zimowej chandrze.

Od dziś:

  1. Nie interesuje mnie to, co nazywają hejkowaniem - w jakiejkolwiek postaci.
  2. Nie interesuje mnie to, jak oceniają mnie inni - jeśli ja siebie nie będę doceniała, zaznaczała swoje sukcesy oraz działała w kierunku, jaki wskazuje mi potrzeba naprawiania błędów, to nikt tego nie zrobi.
  3. Interesuje mnie to, jak wiele potrafię powiedzieć dobrego o sobie.
  4. Interesuje mnie to, co już osiągnęłam i na tym właśnie budować będę swoje przyszłe osiągnięcia.
  5. Interesuje mnie to, jak potrafię panować nad emocjami i myślami.
Od dziś też skupiam się na sobie, a nie na tym jak i kto ukradł moje pomysły i przywłaszczył je sobie.

Mam ogromnie dużo pomysłów i mogłabym nimi obdarować cały  świat, więc jeden mniej - co za różnica.

To co zamierzam zrobić, to:
  1. Odświeżyć listę swoich osiągnięć.
  2. Odświeżyć listę swoich wartości.
  3. Odnowić i stworzyć nowe cele.
  4. Odświeżyć swoją listę umiejętności.
I na tym dokładnie będę bazowała w te mało motywacyjne dni.

Mam nadzieje, że i Wam uda się skorzystać z tych pomysłów by przeciwstawić się sezonowej depresji. Grunt to nie myśleć [oczywiście aby nie myśleć, to trzeba najpierw wszystko przemyśleć i zaplanować, ale to nie powinno trwać więcej niż 7 dni], a działać.

A zatem, do zobaczenia w drodze na szczyt, kiedy Ty i ja będziemy działać a nie głupio myśleć.

Powodzenia Ludzie Czynu
Pozdrawiam
Autorka

P.S. ODROBINA SAMOUWIELBIENIA JESZCZE NIKOMU NIE ZASZKODZIŁA.
POZWÓLCIE SOBIE NA NIĄ

niedziela, 23 listopada 2014

Wierzę w to, że bycie dobrym człowiekiem jest możliwe

Witajcie!

Minął tydzień od nieciekawych, politycznych i przykrych doświadczeń. Mimo to, ja nadal wierzę, że człowiek potrafi być dobry, że dobroć ma wrodzoną.

Problem polega jednak na tym, że zbyt wiele jest sytuacji, w których jego ego zaczyna nad nim górować.

Do takich sytuacji zaliczyłabym:

  • kandydowanie w wyborach wszelakich,
  • potrzebę wyróżnienia się,
  • zastraszenie, niebezpieczeństwo utraty tego co się już osiągnęło.
Przykre jest to, że jako ludzie sami sobie stwarzamy sytuacje, w których poniżamy siebie. Pozwalamy innym wkręcać siebie w problemy innych, a następnie zrobić z nas ofiary.

Przykre jest również to, iż na własne życzenie poddajemy się opinii na swój temat.

Mam to niezwykłe szczęście, że spotkałam na swej drodze Bardzo Dobrego Człowieka i poznałam co to znaczy życie w towarzystwie ludzi, dla których wartością są:

  1. Rodzina
  2. Bycie razem
  3. Dbanie o siebie
  4. Mówienie sobie prawdy
  5. Szczera, prawdziwa troska
  6. Stawianie na pierwszym miejscu swoich najbliższych
  7. Spędzanie miło i wspólnie czasu
  8. Wzajemne dzielenie się wiedzą
  9. Motywowanie ale przede wszystkim słuchanie
  10. Dopingowanie
To, że ja i Mój Mąż Darek coraz bardziej, szczerze i głośno przyznajemy się do tego, że się naprawdę kochamy powoduje, iż bardzo wielu ludziom taki stan nie pasuje i na siłę próbują to zmienić.

Zdarza nam się też odczuć, jak niektórzy ludzie chętnie nas poniżają. Z miłą chęcią pomniejszają nasze znaczenie.

Jednak mimo cierpień, jakich doznajemy w tej kwestii my nadal pragniemy być dobrzy wobec siebie i innych. 

W związku z tym, iż na co dzień spotykam się z dobrocią drugiego człowieka ja nadal wierzę, że i Ty i Ja możemy być dobrzy, ale tak mądrze dobrzy.

Co to znaczy być mądrze dobrym?
To znaczy wierzyć w dobroć drugiego człowieka, ale mieć w świadomości, że drugi człowiek się myli. A jak się myli to często jest zły. A jeśli jest zły, to robi bardzo nieprzyjemne rzeczy wobec innych. 

Mądra pomoc i dobroć to ta, która pozwala odkryć przez odbiorcę pomocy swojego potencjału, a nie uczucie, że jest się nikim, skoro musi się tą pomoc wziąć,

Życzę Wam, by Wasza wiara w dobroć i ogromny potencjał Drugiego Człowieka nigdy nie wygasła i by udało Wam się zawsze mądrze pomagać.

Do następnego razu! Dobrzy i mądrzy Ludzie!
Pozdrawiam - Autorka

poniedziałek, 17 listopada 2014

Milczenie jest złotem? Ale czy zawsze? Dziś ogłaszam koniec milczenia!

Witajcie Dobrzy Ludzie!

Postanowiłam, że jednak nie można ciągle milczeć. Choć milczenie jest złotem, to w sytuacji kiedy wszyscy rzucają srebrem gadania, obiecywania i kłamania w żywe oczy, warto jednak czasami trochę posrebrzyć ten świat swoim zdaniem. Bo inaczej... świat zapomni... taki już los człowieka.

Mam tego świadomość iż mój blog może być odbierany jak żale dziwaczki, trudno czasem po prostu trzeba się odezwać.

Kampania na Radnego Miasta Żory, w Dzielnicy której mieszkam, właśnie się skończyła.
Wiadomo kto wygrał.

Brawo dla tej Pani, ale...
Dla tej Pani to dopiero początek, bowiem przyjdzie Jej poczuć co to znaczy zawiść środowiska, jakim jest świat polityki. Siła męskiej solidarności i działanie na przekór społecznikom bardzo szybko da o sobie znać.

Szanowna Pani,
zmuszona będziesz co rusz, na każdym spotkaniu z mieszkańcami Dzielnic, które Pani reprezentowała podczas wyborów, wykazać się swoją pracą.
Obiecuję, że od dzisiaj nie usłyszy już Pani pozytywnych opinii na temat swojej pracy. Dlaczego?

Ponieważ od tej pory zacznie się weryfikowanie Pani postępowania. I to w sposób niezwykle poniżający, cyniczny i czarny.

Rada Miasta, to nie przelewki. To ostra harówa. I umiejętność pracy z Mężczyznami, którzy są w polityce stroną dominującą.

Tutaj trzeba wykazać się determinacją i umiejętnością przekonania do swoich racji innych Radnych.
Obiecuję Pani, że będzie ciężko zwłaszcza, kiedy okaże się Pani nadmiernie nachalna. Będzie Pani próbowała być lepsza i bardziej obeznana niż cała reszta Radnych.

A kiedy zdarzy się Pani podejść do sprawy zbyt emocjonalnie, to w sposób niezwykle przykry otrzyma Pani cios pokazujący, iż jest Pani Nikim! Czy jest Pani na to gotowa!?

Taka jest zaobserwowana przeze mnie rzeczywistość świata polityki, którą jako obserwator z drugiej ręki mam od 12 lat nieprzyjemność obserwować.

Radzę Pani przygotować się na ciosy i to tak przykre oraz poniżające, o jakich sobie Pani, osoba społeczna nigdy nie wyobrażała. Teraz będzie trzeba się "układać" pod sytuację albo samotnie grać rolę outsidera - samotnego, acz walecznego przedstawiciela płci Pięknej.

Jest jeszcze jedna sprawa, którą Kobieta na stanowisku Radnego musi mieć zawsze przed sobą. My Kobiety na nieszczęście nadal jesteśmy mniejszością w Radzie Miasta Żory.

Często, kiedy będziemy próbować być nadaktywne, bowiem zależeć będzie nam na powodzeniu naszych projektów, to wówczas brać Męska uzna, ze Kobitkę należy odpowiednio sobie ustawić.
I często usłyszy Pani, że "teraz ja mówię, poczekaj jak dokończę".

Kochane Kobiety!
Bycie Radną, to czas próby twardego dupska i umiejętności panowania nad kobiecą emocjonalnością.

Te z Pań, które zostają Radnymi. Proszę! Nie dajcie się emocjonalnemu porywowi, w tej dziedzinie warto łączyć, ale i panować nad sytuacją. Kobieta, to istota, która scala! I zawsze umie tak zorganizować wszystko, by działało, zwłaszcza wtedy, kiedy znajdą się mądrzy mężczyźni, którzy pozwolą Kobiecie się wykazać. A takich jest mało!

Życzę Paniom, które zostały Radnymi!
Siły charakteru!
Twardego dupska!
Oraz pozostania Kobietą, tą najbardziej zorganizowaną osobą z gatunku homo sapiens.

Powodzenia Dobre i Silne Kobiety
Sylwia Paradowska

piątek, 31 października 2014

Wolność słowa? Mit czy rzeczywistość?

Kochani

Z uwagi na trwającą kampanię wyborczą ogłaszam, iż moja cisza wyborcza to nie 24 godziny przed głosowaniem, jak to jest w ustawie, ale 17 dni. Od teraz.

Dziś doświadczyłam co to znaczy iluzoryczna WOLNOŚĆ SŁOWA. Mimo iż nie startuję w wyborach wszelakich, to moja osoba jest poniżana. Najgorsze jest to, że zgodnie z Ustawową dotyczącą wyborów samorządowych 2014 r., każdy z nas przez uczestników wyborów może zostać zgłoszony w trybie wyborczym do sądu przez tych, którzy biorą czynny udział i startują w wyborach wszelakich.

 Uważam zatem, że w latach wyborczych każdy obywatel mimo głoszonych przez ogół lotnych hasełkach, że mamy tzw. WOLNOŚĆ SŁOWA, to wierutna bzdura Powinien siedzieć cicho ponieważ są tacy nieliczni, którzy mogą Podać Cię w trybie wyborczym do sądu i zniszczyć Twoje życie.

Nie ma wolności słowa bowiem prawo nie broni nie startującego w wyborach obywatela, tylko kandydatów na wszelakie stanowiska. Oświadczam, że nie biorę udziału w wyborach na radnego miasta i nigdy w swoim życiu nie zamierzam tego robić znając psychologię ludzi, którzy za wszelką cenę pchają się do władzy po tak zwanych trupach.

 Nie zamierzam też być karmą dla tych, którzy wykorzystują każdą okazję do tego by poniżyć drugiego człowieka. W związku z powyższym proszę Uważajcie! Nie dajcie się ponieść emocjom. Tylko i wyłącznie Wy na tym stracicie.
Do zobaczenia już 17 listopada po zakończeniu horroru zwanego Kampanią wyborczą!

Uważajcie na siebie!

środa, 22 października 2014

Im bardziej Ci zależy... Tym bardziej... Życie każe Ci wykazać się odpornością nad stresem przed porażką! Czy jesteś gotowy?...

Witajcie!

Jest Was trochę i to mi wystarcza. Dziękuję :-)
I wiedzcie, że jeśli nawet miałabym pisać tylko dla siebie, to i tak to zrobię!
A zwłaszcza wtedy, kiedy tematem postu będzie tak ważka sprawa, jak lęk przed porażką...

Skąd takie myślenie?
Z motywacji pozyskanej z książki - audiobooka pt.: "Obóz treningowy."
Porażka, to coś co potrafi potwornie pokrzyżować Twoje najśmielsze plany.
Porażka razi tym, że uczysz się na jej podstawie jednej lekcji - Jakiej?
Takiej, że im bardziej się boisz poraki, tym bardziej idzie Ci jak po grudzie!

I co dzieje się dalej? Pogrążasz się w depresji! W niebycie, bo im bardziej Ci zależy, tym gorzej Ci idzie!

...
I w tym momencie nie napiszę nic więcej! Bo niema nic bardziej wartościowego niż samodzielne zdobycie wiedzy! O sobie! O swojej wartości! O swojej sile charakteru!

Zapraszam do wysłuchania tego audiobooka!
Bo nauczy Cię tego, jak radzić sobie z tym, że Ci ciągle nie wychodzi!
Że ciągle odczuwasz zniechęcenie wobec tego, że cokolwiek zrobisz, to i tak w końcu to się pochrzani...
Ja napiszę dziś tyle wysłuchaj i tak jak ja podejmij wyzwanie by samodzilenie wypróbować zaprezentowane w tym audiobooku zasady.

Życzę fascynującej przygody w odkrywaniu siebie samego!

Jesteś Wartością i to tą największą!
Cokolwiek i ktokolwiek oraz kiedykolwiek o Tobie powie!
JESTEŚ WARTOŚCIĄ! BO JESTEŚ SOBĄ!

Pozdrawiam Was cieplutko. Posłuchajcie wykorzystajcie i dajcie znać co Wam wyszło!
Bo to co nie wyszło, to lekcja!
Pozdrawiam
Sylwia Paradowska - entuzjastka samorozwoju i wiary w Siebie!

sobota, 11 października 2014

Wierzę i czekam cierpliwie na ten moment, kiedy i mój nieoszlifowany diament zabłyśnie - A Ty?

Hej dobrzy Ludkowie!

Nie każdemy przypisany jest spektakularny sukces! Nie każdy może pławić się i to w bardzo młodym wieku w blasku reflektorów...

Ale każdy prędzej czy później stanie się błyszczącym diamentem.

Jakiś czas temu odkryłam audiobook "Autobus energii" i przyznam Wam szczerze było to dla mnie niebanalne odkrycie. Zwłaszcza ten zabrudzony diament! Bo on oznacza Mnie człowieka zakompleksionego, mającego wobec świata skrupuły. Ale to się zmieni...

Gdyby nie fakt, że dzięki dobrym ludziom dzisiaj widzę na swoje wielkie, przecudnie orzęsone oczka, to bym pewnie sama zafundowała taki AUTOBUS ENERGII. Czyli pojazd, w którym można uzyskać informacje dodające motywowania siebie, nabywania ochoty i nieodpartej pokusy realizowania swoich egocentrycznych marzeń!

A tymczasem po obejrzeniu dzisiejszego meczu eliminacyjnego do Mistrzostw = Polska : Niemcy chcę Wam napisać krótko acz ze szczerego serducha:

"Jeśli im się udało, po tylu nieudanych latach walki, to oznacza jedno
TYLKO WYTRWAŁOŚĆ I PODNOSZENIE SIĘ Z PARTERU ZA KAŻDYM RAZEM PO UPADKU, POZWALA PRZYBLIŻYĆ SIĘ DO SUKCESU'!

A że potrafię się podnieść z najbardziej spektakularnych upadków, to mój talent, to wierzę, że moje chwile radości i sukcesu oraz radości z rozwijania własnych pasjii stanie się czymś dla mnie rzeczywistym - I to już niedługo!

Ja długo kiełkuję, ale moje korzenie, których nie widać na zewnątrz są już coraz bardziej rozbudowane i silne, a to oznaka, że już niedługo będzie widać moją siłę.

Coś mi się zdaje, że podeszłam do sprawy zbyt NARCYSTYCZNIE! Ale cóż! Tak się dzisiaj czuje!
Choćbym miała mieć jakieś 70 lat i dopiero wtedy miałabym spełnić swoje najskrytsze marzenia, to ja to osiągnę!

Na mnie nie ma mocnych! Jam uparty człowiek!
A zatem kiedyś dowiecie się, że zrealizowałam swoje najskrytsze marzenia!
I Wy się o tym dowiecie jako pierwsi.

Dziś zostawiam Was z myślą!

WARTO BYĆ WYTRWAŁYM!
WARTO PODNOSIĆ GŁOWĘ WYSOKO, NAWET JEŚLI POTKNĘŁO SIĘ O WŁASNĄ NOGĘ I UPADŁO SPEKTAKULARNIE!
WARTO WIERZYĆ W SIEBIE I CIĄGLE SZUKAĆ SWOJEGO MIEJSCA NA ZIEMI!
WARTO UFAĆ SILE PRZEZNACZENIA NAWET JEŚLI TA NIE PODPOWIADA CZYM JA POWINNAM SIĘ W TYM ŻYCIU ZAJĄĆ!

WARTO WYTRWAĆ! NAWET JEŚLI DOŚWIADCZENIA DOTYCHCZASOWEGO ŻYCIA NIE PODPOWIADAJĄ SUKCESU!

Życzę Wam siły, wytrwałości i OŚLEGO UPORU!
Upadanie, pomyłki, błędy, podknięcia bolą, ale prędzej czy później osiąga się zamierzone cele!
W tym świecie liczy się wytrwałość!

Rocky Balboa - oto przykład. Miliard przyjętych ciosów a potem spektakularne zwycięstwo!
Jeśli więc zmagasz się z rzeczywistością, która nie udowadnia Ci Twojej wrodzonej wielkości, to wiedz, że i tak prędzej czy później będziesz i jesteś ZWYCIĘZCĄ!

WYTRWAŁOŚĆ to wielki dar!


środa, 8 października 2014

Uroda, czy inteligencja? Co pozwala zaistnieć w tym świecie?

Witajcie!

Wierni Przyjaciele!

Jeszcze 17 lat temu nie uwierzyłabym temu, kto powiedziałby mi, że z takim zaciekawieniem będę obserwować trendy w modzie. Nie uwierzyłabym, że zostanę stałą klientką gabinetu kosmetycznego. Zaśmiałabym się, gdyby mi ktoś powiedział, że starać się będę robić sobie bardzo dobry make-up.

A dziś...
Dziś dzieje się to, w co bym kiedyś nie uwierzyła.
Nie wychodzę z domu bez podkreślonego oka.
Nie wystawiam dłoni, jeśli nie mam zadbanych paznokci.
Dbam o siebie codziennie bardzo dokładnie zmywając makijaż i nawilżając skórę twarzy. I inne niezwykle ważne zabiegi.

Moje siostry nie wierzą, że mam długie, mocne i pomalowane paznokcie.

Niestety, moja teoria, że jeśli zacznę dbać o siebie, to zyskam większą wiarę w siebie, to pozwoli mi otworzyć sobie szerzej drzwi do kariery, no choćby do jej przedsionka nie została poparta. Ponieważ?

Na każdym kroku zwala mnie z nóg fakt, iż braki tego typu:
- niski wzrost,
- klockowate nogi,
- blada i piegowata cera,
- niekształtna twarz - zbyt długi podbródek i za wysokie czoło,
- figura w kształcie A,
to dyskwalifikacja w świecie, gdzie piękno jest wizytówką i to ono często decyduje o tym czy ktoś spojrzy na Ciebie bardziej pozytywnym okiem.

Mając takie doświadczenie dochodzę do wniosku, że nie mam pojęcia już co jest ważniejsze w tym życiu - dbałość o siebie i eksponowanie swoich walorów (u mnie to są piękne oczy otoczone bardzo długimi rzęsami i szczupła sylwetka, kształtne dłonie i bardzo młody wygląd mimo mojej metryczki) czy też inteligencja.

Coś mam wrażenie, że w obu tych dziedzinach mam trochę za niskie predyspozycje.
A teraz zastanawiam się, co mogę z tą wiedzą zrobić?
Tylko jedno...
Cieszyć się, że są piękne kobiety i mądre kobiety. Mogę im kibicować i dalej robić swoje. To znaczy?
Szukać swojego miejsca i niszy na ziemi.
Jeśli tak jak ja należysz do średniaków, to ciesz się.
Ponieważ skrajności potrafią ograniczać oraz przytłaczać.

A bycie czasami w cieniu, pozwala odpocząć.
Łatwiej wtedy o spokojną i wyważoną analizę tego co człowieka otacza.

I czasami tylko człowiek zatęskni za tym, by chociaż na moment być na miejscu jednej tej pięknej czy też drugiej tej inteligentnej.
Ale potem przechodzi taki moment i człowiek zaczyna doceniać to co ma.
Mam nadzieje, że stan radości z tego co się ma, będzie mnie bardzo często nawiedzał
i takiego też stanu życzę Wam!

Doceniajmy to, co mamy, bo to jest to co sami wypracowaliśmy. Tak to wszystko co mamy dzisiaj, jest interpretacją tego o czym marzyliśmy, w co wierzyliśmy.
A zatem odpowiadając na pytanie zawarte w temacie. Wydaje mi się, że tym światem rządzą Twoje wyobrażenia i niegasnąca wiara w siebie.

Pozdrawiam Was cieplutko i do następnego :-)
Sylwia - blogerka

piątek, 26 września 2014

Realizuj swoje pomysły bo jak nie, to ktoś inny to zrobi!

Witajcie!

Od jakiegoś czasu doświadczam jednego, powtarzającego się prawie w każdej nadarzającej się okazji, scenariusza. To prawie jak koszmar.
Co to takiego?

Tym czymś jest obserwowanie niezrealizowanych przeze mnie moich pomysłów lub też inna wersja, czyli tego, że inni korzystają z moich pomysłów nie wspominając nic na temat autora.

Tak się złożyło, że uwielbiam swoją kreatywność. Uwielbiam ciągle wynajdywać nowe sposoby, metody działania. Potrafię  w krótkim czasie wymyślić nowatorskie życzenia urodzinowe, sposoby na to jak w niekonwencjonalny sposób pomóc komuś w zrozumieniu poznawanego tematu, a także wiele pomysłów trafionych lub mniej trafionych.

Na każdym kroku sypię pomysłami jak z rękawa tak, by wesprzeć innych.
Uwielbiam to robić! Nie ukrywam. Uwielbiam innych wspierać i promować ich działanie, ale...

Zawsze jest jakieś ale!
Ta rozrzutność w dawaniu pomysłów często kończy się tym, że ktoś inny je realizuje albo wzbogaca, albo udoskonala i sam później staje się bardzo znany. Uwielbiany! I to też dobrze! Tylko...
Jeśli moim autem jest pomysłowość/kreatywność/twórczość, to dlaczego nie realizuję tego także wobec siebie? Dlaczego nie walczę o to, by mój pomysł zaczął żyć i ze mną współpracować?

Jest tylko jedno wytłumaczenie!
Jakie?
Nie jestem uparta jak osioł i pewna siebie na tyle, by przebojowo oraz wytrwale te pomysły zrealizować.

Nie powiem trochę mi smutno, kiedy ktoś przykleja się nie do swoich pomysłów i wszelkie pozytywne rezultaty przypisuje tylko sobie!

Dlatego też ku swojej przestrodze i dla Was!
Piszę te słowa

ZAWSZE REALIZUJ SWOJE POMYSŁY OD RAZU, A DOPIERO PÓŹNIEJ OCENIAJ ICH ZASADNOŚĆ! UDOSKONALAJ!

I nie rób tak jak ja!
Nie zastanawiaj się czy umiesz, czy potrafisz, czy powinieneś?
To nie jest ważne!
Najważniejsze to zaplanować, wykonać, ocenić, poprawić i cieszyć się z każdego nawet najmniejszego sukcesu!

A zatem działajmy na rzecz swoich pomysłów!
Pozdrawiam Was serdecznie!
Sylwia - sypiąca pomysłami jak z rękawa! :-)

sobota, 20 września 2014

Nawet będąc poza obiegiem, nadal coś znaczysz....

Witajcie Kochani!

Wiem, że jest Was sporo, ale tylko niektórzy mają chęć i odwagę się do tego przyznać...
Dziękuję, że jesteście!
W maju tego roku postanowiłam sobie, że czas już przestać "dźwięczyć się do tych, którym niby ten swiat nadał wartosć ponadczasową."
Wiem też, że sporo z Was poszukuje dowodu na to, że z
"CIENIA MOŻE WYDOBYĆ SIĘ OGROMNA WARTOŚĆ".
Postanowiłam, że udowodnię prawdziwosc takiego przypuszczenia...


Można by przypuszczać, że skoro odeszłam daleko od nurtu zwanego wymuszonym samorozwojem. Skoro ustalilam,  że w 4 literch /mam to co gloszą ludzie na tzw.: "świeczniku opinii pubicznej", to pewnie zniknę jak supernowa po wybuchu na nieboskłonie. To? To świat udowadnia, iż im bardziej się wyciszysz, wyostrzysz swoje radary człowieczeństwa, tym bardziej Cię ten świat nie zapomni!

Bycie poza obiegiem samorozwoju, to nie samotność.
To nie brak motywacji!
To nie klęska.
Tylko?
Tylko szansa doświadczenia swojej przygaszonej wartości!
Wielu liderów, trenerów, mentorów wzbudza w nas poczucie niedosytu!
A tymczasem braki można w bardzo prosty sposób nadrobić - BYCIEM TYLKO I WYŁĄCZNIE SOBĄ!!!!
Nic w tym świecie nie ma większej wartości NIŻ TO KIM DZISIAJ, KIM PO TWOICH INDYWIDUALNYCH PRZEJŚCIACH JESTEŚ!

Dziś nie napiszę nic więcej! Bowiem Wartość jest w czynach.
W tym Kim jesteś - ale tym Kimś najprawdziwszym. Nie wymyślonym, tylko sobą!
Życzę Wam bycia tylko i wyłąćznie najlepszą WERSJĄ SIEBIE!
POWODZENIA KOCHANI!!!!
BĄDZCIE NALEJPSZĄ WERSJĄ SIEBIE!!!!
Trzymam za Was kciuki!

wtorek, 16 września 2014

Celem mojego życia jest? ... Mądre pomaganie


Witajcie Dobrzy Ludzie!

Długo zastanawiałam się nad tym, o czym napisać.
I jak to zwykle bywa odpowiedź na to pytanie przyszła sama.
...
Albo to już dojrzałość, albo świadomość tego co się już w moim życiu wydarzyło. Ale!
Dziś już wiem, że moim posłannictwem życiowym, tak jak to napisałam kiedyś w swoim rozwojowym pamiętniku, było, jest i ZAWSZE będzie pomaganie.

Ale nie takie, że to tylko mi sprawia przyjemność, ale przynosi innym wymierne sukcesy.
Uwielbiam obserwować tych, którzy mi zaufali i powierzyli swoje zmartwienia, swoje potrzeby.

Coraz częściej zauważam, że w moim sposobie pomagania jest zawsze taki "myk", który polega na tym, iż osoba której pomagam otrzymuje w prezencie wiarę w swoją zdolność sprawczą.

Kocham te momenty, kiedy podczas na przykład korepetycji - wolontarystycznych - młody człowiek doświadcza tego, że zrozumiał trudny dla niego materiał i na dodatek uwierzył w to, że da radę sobie z matematyka... Na przykład :-)

Wszystko pięknie ładnie, ale co to w ogóle znaczy MĄDRA POMOC?

"To taka pomoc, która wydobywa z drugiego człowieka jego największe atuty pozwalające mu na dokonywanie tego, co do momentu tego odkrycia, było dla tej osoby niemożliwe",

"To taki stan, w którym osoba będąca do tej pory biorcą pomocy staje się dawcą pomocy",

"To radość osoby obdarzanej z faktu dzielenia się zdobytymi umiejętnościami".

Mądra pomoc, to pomoc która oparta jest na pozyskaniu przez osobę będącą odbiorcą aktu pomocy umiejętności i chęci do samodzielnego działania w celu poprawienia swojej sytuacji.

A Ty jak zdefiniowałbyś MĄDRĄ POMOC?
Z tym pytaniem Was zostawiam,
a ja idę się cieszyć z faktu iż odkryłam, że moim tlenem, sytuacją którą oddycham jest mądre pomaganie. I choć nie lubię słowa pomoc, to jeśli przed tym słowem będzie przymiotnik "mądra", to zaakceptuję je.

Pozdrawiam Was serdecznie
Autorka :-)

P.S. Jeśli i Ty masz trochę czasu, masz ochotę mądrze pomóc innym, to zapraszam Cię na stronę www.szlachetnapaczka.pl. Zostań wolontariuszem i spotkajmy się razem przy tworzeniu szlachetnych paczek, które uczą też tego jak być wdzięcznym :-)

Zapraszam



piątek, 5 września 2014

Czy dziś największym sukcesem nie jest zostać naturalną, oryginalną wersją siebie?

Witajcie Kochani!

Nawet, gdyby było Was tylko 3 - czyli mój Mąż, ja i jeszcze tylko 1 osoba, to i tak będę pisała.
Dlatego Witajcie Cudowni!

Od jakiegoś czasu namiętnie oglądam program telewizyjny TVN STYLE.
I co z tego?
Tyle, że mam dosyć propagowania znęcania się nad swoją najpiękniejszą, najbardziej oryginalną i najcudowniejszą wersją Siebie - czyli? pokochanie siebie dokładnie i w szczegółach taką/takim jakim się jest, jakim się urodziło!

Na czym polega znęcanie się nad Sobą?
Prosta odpowiedź i widoczna gołym okiem - czyli?

Czyli?
Wytykanie sobie tzw. "niedoskonałości"...

Przepraszam za słowo tych bardziej wyczulonych, ale tutaj musi wystąpić  "jasna cholera" - w sensie: dlaczego dajemy światu zewnętrznemu prawo kreowania wzorców?! Dlaczego nie potrafimy ustawić siebie dla Siebie najlepszym wzorcem?!

Co mam na myśli?
Jeśli tak  jak ja masz oczka okraszone dużą ilością zmarszczek mimicznych spowodowanych wadą wzroku i zaćmą to wiesz, że make up będzie ogromnym wyzwaniem, a jego brak jeszcze większym.
Wiesz też, że sporo kreowanych sposobów upiększania się bezskalpelowego w naszym wypadku rozbijać się będzie jak tłuczone szkło podczas wesela, z rzeczywistością praw naszego okularowego jestestwa. Krótko i zwięźle? Gówno a nie make up!
Jeśli jesteś niewielkich rozmiarów, to też będzie potęgować Twoje niezadowolenie i ciągłą deprechę spowodowaną "iluzorycznym pomniejszeniem".
Jeśli tak jak ja wyglądasz jakbyś "opalała się przez sitko", czyli Twoja twarz upstrzona jest piegami, nawet jeśli dziś to według światowych trendów - super TREND, to nadal uważać się będziesz za oszpeconą, ponieważ nadal w Twojej głowie brzmi pieśń "piegus, Pippi, itd."
Jeśli tak jak ja, uważasz, że nie masz w sobie krzty talentów, ponieważ nie pasujesz do ogólnoświatowego wzorca zdolnego małolata. To?...
Powodów niezadowolenia z tego, czym "obdarowała nas natura" mogłabym w sobie znaleźć tysiące, np.? Grube uda i łydki, trudności,a raczej brak możliwości zajścia  w ciążę, ciągłe popełnianie błędów, ciągłe pakowanie się w tarapaty. I miliony tych tak zwanych "i tak dalej".

... Jasna cholera... ! Gdybym tak naprawdę, perfekcyjnie przejęła się tym, co mam według przyjętych wzorców nie tak, to dawno już byłabym stałą bywalczynią szpitali dla psychicznie chorych
i ośrodków leczenia depresji...

A nie jestem!
Nadal jestem sobą!
Czy to nie piękne?
Czy to nie największa siła?
Taka, która ujawnia się wtedy, kiedy człowiek wbrew narzucanym mu wzorcom - pozostaje w zgodzie z sobą dokładnie takim, jakim został stworzony. Nawet wtedy, kiedy to jest niezgodne z przyjętymi trendami? Czy to nie talent? Czy to nie dążenie do normalności w świecie niezwykle psychotycznym?
A może to mój TALENT - czyli umiejętność wychodzenia poza ramy przyjętych wzorców?
Dziś uważam, że z uwagi na to, że świat dąży do "sztucznej perfekcji", wielu ludzi po prostu się oszpeca, kiedy poddaje się operacji plastycznej. To tak, jakby tworzyć mutanty według chemiczno-fizycznego wzorca rodem z książki Hitlera. Nadludzie!

Przepraszam - Hitler to nie mój wzorzec, jego sztucznie wytworzenie wzorce społeczeństwa nigdy do mnie nie przemawiało a i Wam radzę się poważnie zastanowić nad tym, czy przypadkiem nie idziecie w jego podstępne ślady!

Radzę się zastanowić nad tym, czy  dziś w tzw. "trendach trenerskich" nie powinno się pojawić hasło "Pomożemy Ci odkryć Ciebie! Wskażemy Ci, co w Tobie najpiękniejsze, najbardziej naturalne. Pomożemy Ci być sobą!"?
Moim zdanie, to byłby strzał w dziesiątkę jeśli idzie o wejście nauk trenerskich, coachingowych i mentorskich na wyższy i bardziej praktyczny poziom rozwoju człowieka. I pozwoliłoby na to, by gatunek ludzki przetrwał i rozwinął się.

Dlatego Kochani! Uczulam! Nie bądźcie biernymi "odtwarzaczami trendów, mód, wzorców, zasad"
Szukajcie, bo to zdrowsze i bardziej podkreślające inteligencję gatunku ludzkiego zachowania, takich miejsc, ludzi, trendów, które wydobywają naturalne piękno, a nie narzucają czegoś, co nie jest zgodne z Waszą naturą.

To tyle...
Jeśli kto przeczyta - Gratuluję wytrwałości!
Jeśli nie - Gratuluję bycia sobą i dążenia do oryginalnej indywidualności! [konstrukt zamierzony, to nie błąd!]
A wszystkim Wam życzę zadowolenia z BYCIA SOBĄ JAKO NAJLEPSZYM WZORCEM DLA SIEBIE!

Powodzenia w byciu sobą, bez operacji, bez zbędnych manipulacji!
Pozdrawiam
Autorka - Sylwia Paradowska

piątek, 29 sierpnia 2014

Przepraszam! Czy komuś na świecie znudził się pokój?

Witajcie!

Trochę mnie tu nie było. To fakt. Ale inny fakt to ten, że w końcu wróciłam.
Przerażona i wkurzona.
Tak jedno i drugie.
Dlaczego?
Ponieważ ja szary człowieczek, o przeciętnej inteligencji widzę to, czego włodarze świata nie chcą widzieć i mnie to po prostu wkurza.

O czym mowa?
O zachowaniu władcy państwa, które aktualnie jawnie i bez skrupułów napada na Ukrainę.
Nie podoba mi się to, że nad bezpieczeństwo stawia się zysk gospodarczy. Występuje nierówność w zakresie jakiegokolwiek wsparcia i świat na to patrzy.

Czasami mam wrażenie, że politycy podjęli partyjkę szachów z Panem Prezydentem Putinem, w której to on jak Kasparow przewidział kilkaset ruchów do przodu, a politycy zachowują się jak nowicjusze.

Kochani Politycy!
Ja Sylwia nie chcę być gwałcona jak kobiety podczas II Wojny Światowej!
Nie chcę widzieć tragicznej śmierci mojego Męża i całej mojej rodziny, a także moich rodaków, którzy na pewno będą cierpieć katusze jeśli Pan Prezydent Federacji Rosyjskiej wymyśli, że Polsce należy się klaps.

A może potrzebujemy wszyscy ogólnopolskiej i ogólnoświatowej lekcji z historii I i II Wojny Światowej takiej pokojowej, w mediach, gdzie dosadnie pokaże się błędy tamtych władz, które popełniane były przed I i II Wojną Światową? - tak dla porównania.

Ostatnio mam nawet wrażenie, że włodarze Rosji wymyślili sobie, że z okazji 100 lecia rozpoczęcia I Wojny Światowej należałoby hucznie obejść ten okres - czytaj: zniszczyć, zmieść z powierzchni Ziemi Ukrainę.
Wiem, że na tym świecie niewiele znaczę, mniej niż atom, ale jeśli w Polsce pojawią się Rosjanie - to ja popełnię samobójstwo, bo nie jestem zwierzyną do gwałtu.

Sytuację napięcia między separatystami,rosyjską władzą a Ukraińską ludnością mamy możliwość obserwować od początku 2014 roku, może już wystarczy biernego patrzenia - co nie?

Nie jestem idealistką i wiem, że Pan Putin szybko nie skończy ekspansji i nawet niechęć rosyjskich mam zabitych i wysłanych na WOJNĘ żołnierzy - TAK SZANOWNI PAŃSTWO = NA WOJNĘ, to znaczy, że głupie straszenie Putina i Rosji sankcjami, to pomyłka! I to poważna.

Dlaczego?
Bo Pan Putin znowu ma okazję do nabijania się z demokracji i Zachodu oraz kulejących organizacji ogólnopaństwowych typu Unia Europejska i NATO.

Polacy!
Mieszkańcy Ziemi!
Choć brzmi patetycznie, to to zdanie kieruję do Was!

Skoro góra nic nie robi, to może by tak od dołu choćby zacząć krzyczeć!

Ja w każdym bądź razie, żeby nie było że nic nie zrobiłam.
Ostrzegam!

Z tego przymrużania oczu na podboje Prezydenta Putina wyniknie III WOJNA ŚWIATOWA
I omijanie tego tematu, to byłby nasz narodowy błąd!

Ja w każdym bądź razie nie zamierzam być poniżana, gwałcona i niszczona przez nieludzkie wojska rosyjskie.

Ot i tyle miała do powiedzenia.
Przeczytacie - to dobrze!
Nie - trudno!

Napisałam to po to, by wyrzucić z siebie lęk i złość oraz by dać znać innym, że choć mało inteligentna, mało doświadczona, to i tak czuje co się święci

Pozdrawiam i pozostaję w nadziei, że będziemy żyć nadal w Świecie, w którym nie ma wojen światowych.
Sylwia Paradowska - autorka


czwartek, 14 sierpnia 2014

Misja! Wydobywanie naturalnego piękna człowieka - moje inspiracje książkowe

Witajcie Kochani!



Uwielbiam pisać o swojej pasji - uwielbiam! I pewnie dlatego tę czynność, a raczej szereg czynności mogę ubrać w to piękne słowo - czyli pasja.

O czym mowa?
O świecie kolorów, o świecie naturalnego piękna, o makijażu i ferii barw, która podczas wizażu jest wydobywana i przecudnie upiększa człowieka - częściej jednak Człowieka Kobietę ;-)


Z racji tego, że wydobywanie piękna, to moja pasja, a że jedną z tych pasji jest czytanie książek, to na drodze do odkrywania świata wizażu, kolorystyki i stylizacji oraz mody nie mogło zabraknąć książek i albumów.

Dziś zaprezentuję Wam moje wielkie książkowo-albumowe inspiracje.

Ja po prostu jestem zakochana w świecie barw. Za swoją monotematyczność nie będę przepraszać, ale przede wszystkim będę zachęcała do wkroczenia w "tęczowy świat". 

OTO CO UDAŁO MI SIĘ WYKOPAĆ, PRZECZYTAĆ, A OD JAKIEGOŚ CZASU PRAKTYCZNIE WYKORZYSTYWAĆ W MAKIJAŻU:

Pierwsza i naprawdę świeżynka, to:
ALBUM "The Art of make-up" autorstwa Anny Ciechomskiej i Wioletty Wypijewskiej - Stępień

To fantastyczny obraz tego, jak pięknie wykorzystać makijaż w sposób kreatywny. Jak zainspierować się 
w makijażu florą, fauną, bajką, baśnią, światem rewii, mody, wodą ale też i filmem. To szansa poznania tego, jak realizować makijaż artystyczny, który jest "romansem sztuki z makijażem". I ten romans, kiedy przeglądałam album widać było, że jest bardzo płodny. Jeśli kochasz kolory, jeśli uwielbiasz kreatywność, jeśli tak jak ja kochasz fantazję, którą można otoczyć kolorami, to ta publikacja, jest najlepszą inwestycją. 
A odwzorowywanie tych cudownych i kreatywnych propozycji, to mega wyzwanie, ale ja zamierzam się temu wyzwaniu ukłonić.


Druga publikacja, którą uwielbiam, to:
KSIĄŻKA "Perfekcyjny makijaż" autorstwa niepowtarzalnej wizażystki, która zapragnęła stworzyć podręcznik makijażu. I... i udało jej się to. Uwielbiam, dzięki tej publikacji, odkrywać arkana wizażu i tego jak można rozwijać się w tej dziedzinie. Bobi Brown, autorka to również twórczyni całej linii kosmetyków i pędzli do makijażu. Jej cenne wskazówki, to dla takiej amatorki jak ja, to fantastyczna przygoda zarówno teoretyczna, jak i praktyczna.

Trzecia, równie genialna dla mnie pozycja, to 
KSIĄŻKA "Stylowy makijaż oczu" - pozycję tę pokochałam od pierwszego wejrzenia. Skoro mowa o wejrzeniu, to tę część mojej twarzy uwielbiam od zawsze, od zawsze też jest ona dla mnie wielką przygodą. Jaką? Ano taką, że jest piękna, duża, ale wymaga z racji krótkowzroczności i przebytych dwóch zabiegów usunięcia zaćmy, wymaga solidnej, przemyślanej akcji dbałości. Każdy, kto na mnie spojrzy ;) pierwsze co widzi, to moje duże, piękne i okraszone bujnymi rzęsami oczka. No i pewnie dla tego mój mąż bardzo często całuje mnie w te piękne miejsce mojej twarzy. Książka jest autorstwa Taylor Chang Babaian - pięknej kobiety o urodzie Azjatki. Boska encyklopedia dbałości i wydobywania tego co w każdym z nas najpiękniejsze - czyli oczu!

Inne pozycje książkowe, za których zdobycie jestem wdzięczna im autorom, to:
1. "Piękny makijaż. Krok po kroku";
2. "Lekcje makijażu dla każdej kobiety";

oraz książka/album autorki niebanalnych filmów na www.youtube.com czyli
"Makijaż z KatOsu" - niebanalna propozycja ciekawych stylizacji makijażowych.

I w ten oto sposób powstał mój pierwszy post na temat mojej pasji i tego jak ją rozwijam korzystając z posiadanej literatury.

środa, 6 sierpnia 2014

Nigdy nie szukaj miłości, przyjaźni i zainteresowania... Bądź sobą

Witajcie!

Dziękuję, że jesteście Ci najbardziej wytrwali. Dla Was szczególnie - Dziękuję!

Spotkało mnie dzisiaj coś, co znowu przypomniało mi o tym, że nie należy szukać miłości [tego już nie muszę szukać - Miłość i Przyjaźń w jednym trwa, za co serdecznie dziękuję Darkowi :)]. Ale też nie warto szukać zainteresowania i przyjaźni tam, gdzie ktoś nie jest tym zainteresowany.

Dlaczego?
Bo im bardziej człowiek się o te 3 elementy stara, tym bardziej życie stawia nam w tej materii opór.

Nauczyłam się też, że warto być uśmiechniętą. Warto bezinteresownie zrobić coś, czego z obserwacji innych można uznać, że potrzebuję. A rzecz o tym, że dziś w ogródku piwnym panowie oglądali mecz korzystając z nc+ i w pewnym momencie pojawiło się okno "brak aktywności", a to dla wtajemniczonych oznacza - zaraz nie będzie meczu, który oglądasz :) Pan, który miał w swoich rękach pilota nie słyszał nawoływań z ogródka, więc podeszłam i poprosiłam o akcję. Udało się, mecz nie został przerwany, a uśmiechy uradowanych Panów, wdzięcznych za tę akcję, to był najlepszy prezent. :)

Warto też zapominać, szybko ocierać łzy odczuwanego zranienia i znowu być sobą. Bo jeśli ktoś nie chce, to po co się starać, po co myśleć o tym, co się utraciło. I zawsze być najlepszą z możliwych wersji siebie.

Łzy muszą pocieknąć po policzku, ale jak wyschną, to należy wziąć cztery litery w troki i dalej żyć :)
Wybaczyć przede wszystkim sobie, bawić się jak dziecko, obserwować, śmiać się i cieszyć kontaktem z tymi, którzy nie potrzebują by im przypominać, że jestem wartościowa.

Dlatego obiecuję sobie, że już nigdy nie będę szukać przyjaźni i zainteresowania, a miłość której doświadczam będę strzegła jak lwica swojego stada. Zacięcie ale z czułością wielką.

Pozdrawiam tych, którzy czytają te teksty.
Dziękuję za Wasze zainteresowanie i ... nigdy nie czujcie się zobowiązani czymkolwiek.

Pozdrawiam autorka :)
Sylwia

środa, 30 lipca 2014

Czas odkrywania talentów nie dotyczy tylko dzieciństwa...

Witajcie Kochani!



Bardzo się cieszę, że wracacie na tego bloga, mimo iż czasem piszę trudne posty.
Dziś będzie pozytywnie.
Dlaczego?
Ponieważ będzie o tym, że niektórzy odkrywają swoje talenty później niż w dzieciństwie. W tym jest coś pozytywnego dla tych, którym w dzieciństwie wydawało się, że są do niczego. Że nic nie potrafią robić znakomicie.

A tymczasem pod względem odkrywania swoich talentów różnimy się bardzo mocno.
To jest na plus. Dlaczego?

Ponieważ zawsze można mieć nadzieję, że odkryjemy talenty i będziemy mieli dużo czasu na to by ten talent rozwijać. A choćby z tego powodu, że nawet jeśli odkryjemy swoje "asy w rękawach" już w wieku eleganckim, to będąc na "emeryturze" będziemy mogli bez ograniczeń inwestować całe dnie na rozwój, szlifowanie i prezentowanie efektów odkrycia skarbu, jakim jest talent.

Często zdarza się tak, że to co sprawia nam przyjemność, coś co nazywamy swoją pasją, to jest kierunkowskaz/mapa skarbów. Pasje wskazują nam kierunki działania i tylko od nas zależy jak dużo czasu zainwestujemy w "dokopania się" do talentów w sobie.

Ja już znalazłam kierunek, czyli pasję. A zaczęło się od kursu
Międzynarodowy system analizy kolorystycznej - 12 typów urody

Wówczas odkryłam, że uwielbiam świat kolorów, uwielbiam świat wizażu i stylizacji. Kocham wręcz wydobywanie z drugiego człowieka jego najpięknijeszej naturalności.

Wiem, że tak dużo trąbię już na temat kolorów, że za chwilę co poniektórzy będą wręcz zniesmaczeni, ale ...
...Ale właśnie na tym polega pasja...

Czyli coś, co daje przyjemność, robi się to bez zniechęcenia i naturalnie.

Zdradzę Wam jednak skąd u mnie w ogóle wziął się pomysł by zająć się kolorystyką. Ano wzięłam udział w dwustopniowym kursie makijażu firmy MLM. Tam jednym z elementów wchodzących w skład planu II stopnia szkolenia, była krótka analiza kolorystyczna. Sama zgłosiłam się do tej analizy i...
...i nie zgodziłam się z werdyktem...
Powiedziano mi wtedy, że jestem typem kolorystycznym lato... 
A jednak, to nie był trafiony typ, a na pewno nie był to strzał w 10, może to okolice 7, ale absolutnie nie w sam środek tarczy.

Zamarzyłam sobie wówczas, że muszę wziąć udział w takim kursie i sama zacząć zapraszać i realizować analizy dla Pięknych Kobiet i Mężczyzn, którzy tak jak ja szukają najbardziej optymalnych kolorów w swoim ubiorze, tle na zdjęciach, makijażu, itp.

Jak sobie obiecałam, tak zrobiłam. Poznałam przy tym fantastyczne osoby, w tym Esterę Widera, która zgodziła się razem ze mną zrobić analizę kolorystyczną mojej skromnej osoby ;)

I jak przewidziałam, nie jestem latem, ani czystą jesienią, ale właśnie tzw. zgaszoną jesienią z elementami jasnej wiosny, czyli tłumacząc to na język polski, moje naturalne kolory to kolory jesieni ale te bardziej przygaszone, jednak ubiór powinnam mieć w palecie jasnej, a nie tak jak tzw. miękka jesień w tonacji głębokiej.

To był początek zmian w moim podejściu do świata kolorów.
Znalazłam nawet wiele informacji o tym, o czym kiedyś marzyłam, czyli o tym jak zestawiać kolory w ubiorze, jakie farby używać do farbowania włosów, jakie akcenty kolorystyczne stosować...

Zakochałam się w tym temacie i znowu Was zanudzam.

Ale pasja, to pasja :) Albo o niej napiszę i może przy okazji Was zarażę, albo przyjdzie mi samej bawić się odkrytym talentem - czyli? Talentem do odczytywania za pomocą różnych narzędzi i wskazówek typów kolorystycznych Przecudownych Ludzi.

OK już Was nie męczę.
Dziękuję, że jesteście i do zobaczenia w wydaniu urlopowym już w najbliższą środę. 

Do zobaczenia Ci, którzy poszukujecie swoich skarbów i Ci którzy te skarby już pielęgnujecie
Pozdrawiam

Zafascynowana kolorami - Sylwia :)

środa, 23 lipca 2014

Czy czasem trzeba walnąć pięścią w stół aby inni Cię szanowali?

Witajcie Kochani!


Wczoraj i dziś przyszło mi wypróbować jak to jest, kiedy człowiek wyznacza granice. I napiszę Wam, że to ryzykowne wyzwanie ale się po stokroć opłaca. 

Dlaczego? I skąd mi się to wzięło?
Uczeni jesteśmy od małego, że należy żyć ze wszystkimi w zgodzie. Należy pierwszemu kończyć kłótnie. Należy też jak najszybciej się z kimś pogodzić. Z czasem i doświadczeniami człowiek uczy się ważnej lekcji, że dopóki będziemy pozwalać innym by wykorzystywali naszą dobroć by ukryć swoje występki, swoją opieszałość, dopóty będą oni skrzętnie wykorzystywać tę możliwość. Im dłużej człowiek będzie się dawał, tym jego poczucie własnej wartości będzie poniżane. A to już bardzo blisko do depresji.

Jednak nie sztuką jest używać do tego siły swoich pięści, ale sztuką jest cierpliwie przedstawiać argumenty. Sztuką jest też bycie wytrwałym w tym, by przekazać światu jakie zachowanie innych może stać się przyczyną kłopotów. 

Nie jestem zwolenniczką asertywności. Od początku ten kierunek jawi mi się jako sztuczny twór wymyślony po to by zachęcać człowieka do nieprzemyślanego wypowiadania swoich opinii. Często bardzo bolesnych dla adresata. Dlatego staram się zapanować nad emocjami nim powiem komuś o drugiej osobie coś niemiłego. Zwłaszcza wtedy kiedy jestem tylko osobą relacjonującą wydarzenie a nie jego czynną uczestniczką.

Ten tekst powstał jako odpowiedź na to, co spotkało mnie wśród ludzi, z którymi codziennie jestem przez 8 godzin i chcąc niechcąc zawsze może pojawić nieprzyjemna sytuacja. Grunt, to opanować emocje i jeśli argumenty, których mam użyć są prawidłowe, jestem ich pewna, to wytrwać. Zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś próbuje mnie poniżyć, zrobić ze mnie ofiarę.

Tutaj liczy się inteligencja i mądrość.
Po pierwsze spokój, zero emocji - przynajmniej na zewnątrz i bycie sobą :)
Jeśli innym się to nie podoba, to przecież nie musi się do mnie odzywać.
Ja dam radę!
Są sposoby, by załatwić sprawę przez pośredników.

Szkoda tylko, że nie każdy potrafi przyjąć z pokorą to, że popełnił błąd. Obrażanie się na innych to dziecinada. 

I na koniec - ja nadal będę się odzywała do osób, które mnie negatywnie opiniują. Bo grunt to być sobą, przedstawić argumenty, wcielić w życie ustalenia i normalnie funkcjonować w społeczeństwie.

Trudno jest przyznać się do błędu, do uchybienia, ale warto. Jednak tylko wtedy, kiedy to naprawdę Ty czy ja popełniliśmy ten błąd, a nie dla przysłowiowego "świętego spokoju".

Bo jak nie to po pewnym czasie pozostanie nam tylko objawić emocje i walnąć pięścią w stół - a to już objaw ludzkiej niemocy.

Życzę Wam odwagi do tego by przyznać się do błędu.
Odwagi do tego by zaakceptować negatywne emocje z tym związane.
Oraz radości z ustalania granic!

Pozdrawiam serdecznie:
Paradowska Sylwia - autorka :)

środa, 16 lipca 2014

A dlaczego by nie cieszyć się z sukcesów innych?

Witajcie Dobrzy Ludzie!


Na Dzień Dobry 
życzę Wam, by Wasze pasje dawały Wam najwięcej satysfakcji, radości i sukcesów!

Niechaj Wam się darzy!
Jeśli w ciągu ostatniego tygodnia udało Ci się osiągnąć sukces, to
proszę przyjmij moje Ogromne i Szczere Gratulacje!

Uwielbiam patrzeć jak czyjeś marzenia, czyjeś pragnienia stają się rzeczywistością.
Uwielbiam słuchać jak innym się wiedzie.
Mam też taki zwyczaj, że jeśli ktoś pochwali się sukcesem, to ja z miłą chęcią podam mu dłoń na znak wielkich gratulacji i z miłą chęcią wysłucham tego, w jaki sposób przebiegała droga do sukcesu.

Dla mnie niewiarygodne i niezwykłe jest jak u każdego z Was  przebiegał proces osiągania celów. Dlaczego?

Dlatego, że to ta droga do celu jest często dowodem na Twoją czy też Moją moc!
A końcowy efekt jest już tylko przysłowiową "kropką nad I".
Nie każdemu z nas na co dzień towarzyszy kordonek złożony z przedstawicieli prasy i madiów, dlatego niezbędne jest byś Ty czy Ja głośno dawał znać światu, że dokonałeś czegoś, co dla Ciebie jest wartościowe.

Namawiam do tego, by mówić głośno o swoich sukcesach, bo poza tymi, którzy rywalizują są jeszcze tacy, którzy potrafią się cieszyć Twoim sukcesem i nie potrzebują z Tobą rywalizować.

A że tak jest, to mam na to twarde dowody. To znaczy? 
To znaczy znajomych, przyjaciół i nawet osoby, które bardzo mało znam. Te osoby kiedy usłyszą o Twoim czy moim sukcesie, to szczerze Ci pogratulują i będą Cię jeszcze bardziej dopingować w Twoich pragnieniach.

Zamiast więc zazdrościć innym i z nimi rywalizować - spróbuj współpracować!
Współpraca staje się obopólnym sukcesem, a rywalizacja czasem niszczy!

Zachęcam Was do dzielenia z innymi ich radości!
A Wam życzę, byście zawsze obok siebie mieli kogoś, kto z Wami będzie świętował Wasz sukces!

Pozdrawiam serdecznie Zwycięzców!
Sylwia Paradowska - autor

środa, 9 lipca 2014

Z pasją Ci do twarzy!

Witajcie :)

Chciałam Wam napisać, jak udał mi się tydzień przekazywania opinii, delikatnej i niekrzywdzącej, ale...
Ale spotkała mnie w tym tygodniu wielka przyjemność kontaktu z Kobietą, która zaraża dobrocią. Dzieli się wszystkim co ma najpiękniejszego, co jest jej PASJĄ.

Osoba ta pozwoliła mi wkroczyć w świat jej pasji, którą jest wizaż i kreowanie wizerunku. To w jaki sposób opowiadała o tym, co jest na co dzień jej pracą, po prostu przeszywało mnie to wielką miłością do kolorów, do dziecięcej zabawy pędzlami.

Jakieś 10 miesięcy temu wkroczyłam w arkana makijażu, ale dopiero podczas spotkania z Tą Cudowną Osobą doświadczyłam tego, co znaczy miłość do koloru. Ale to co najważniejsze, to pasja do spotykania drugiego człowieka.

To nie były jedyne spotkania z "żywymi ludźmi oddanymi pasji". Takie spotkanie miałam również z moją siostrą Żanetą, która jest pasjonatką fryzur. To fryzjerka, która kocha robić to co robi. Uwielbia swój fach
i jest w tym niezwykle kreatywna. Kiedy człowiek patrzy na to, jak z wielkim oddaniem troszczy się o włosy innych, to człowiek wpada w zachwyt.

Czy to nie pasja? Sami odpowiedzie sobie na to pytanie korzystając z definicji tego słowa.
Pasja - to entuzjazm, to radość, to oddanie się czemuś całkowicie i wydobywanie z tego każdego dnia tego co najpiękniejsze.

Zarówno Żanetka jak i ta cudowna osoba są przykładem ogromnego oddania temu, co daje im przyjemność i jednocześnie jest ich pracą.
Biorąc pod uwagę ich dziedziny pracy, można bez obaw powiedzieć, że dzięki tym Kobietom - każdemu z nas Pasją Będzie Nam do Twarzy!

Dlatego?

Życzę Wam Kochani, by Wasza Pasja była jednocześnie Waszą pracą!
Byście potrafili cieszyć się każdą nadarzającą się sytuacją!
By Wam się wiodło

Pozdrawiam Sylwia 
- autorka - pasjonatka kolorów i wydobywania naturalnego piękna oraz potencjału z każdego z Was

P.S. A oto, co stworzyłam z zamiłowania do piękna i energii :-)




wtorek, 1 lipca 2014

Opinia - to wróg czy przyjaciel rozwoju?

Witajcie Kochani!


W dniu wczorajszym przeżyłam coś, czego jeszcze bez nadmiernych emocji nie potrafię przeżyć tak po prostu. Tym czymś jest słuchanie negatywnych opinii na temat swojej pracy, działań i zadań, w które się angażuję. Napisałam coś z pasją! Z myślą o tym by wnieść nowość, wnieść kreatywność i powiew młodości. Chyba jednak zbyt mocno przywiązuję się do czyjejś opinii i do tego co tworzę. I dlatego mnie to boli. A Was?

Temat dystansu wobec siebie i swojej twórczości, to kwestia ciągnąca się za mną odkąd świadomie pamiętam. Przeszukując w związku z tym zasoby internetu oraz księgarń i bibliotek dochodzę jednak do wniosku, że nie tylko ja mam problem z dystansem wobec opinii innych na mój temat.

Z wykształcenia jestem pedagogiem, doradcą zawodowym i personalnym. W czasie studiów co chwilę miałam do czynienia z opinią innych. Często jednak opinia ta wkraczała na bardzo niebezpieczny grunt, czyli na grunt krytyki. Bowiem podszyta była konkurencją, a nie próbą wzajemnego "podnoszenia kompetencji, współdziałania".

Linia dzieląca opinię od krytyki jest tak cienka, że w bardzo szybki sposób można zamiast pomóc innym, uciąć im dopływ kreatywności, zaangażowania, pasji.

Szczerze napiszę, że naród polski, w przeważającej większości, nie potrafi przekazać swojej opinii w taki sposób, by wspomóc czyiś rozwój. Najczęściej traktuje się opinię, jak szansę na to, by komuś dopiec.

To przykre i smutne. Dlaczego? Bo w procesie rozwoju, który u człowieka trwa całe życie - jedyną szansą na rozwój jest budująca opinia, informacja zwrotna, feedback - jak zwał tak zwał :)

Mam zatem pytanie - dlaczego nie potrafimy dać komuś wskazówki, przedstawić prywatne odczucia na temat opiniowanego działania czy dzieła bez ranienia i bez gaszenia czyichś radości?

Mam wrażenie, że problem tkwi w tym, że w czasie opiniowania nie staramy się popatrzeć "oczami opiniowanego". Nie próbujemy się chociaż w niewielkim stopniu postawić się na jego miejscu. Nie interesujemy się tym, jak wiele zrobił, by to co stworzył miało taki, a nie inny efekt końcowy.

Proponowanych jest bardzo wiele sposobów przekazywania informacji zwrotnej, a taką koronną metodą jest tzw "metoda kanapki". Ale z tego co zauważyłam, teoria teorią, a życie robi dalej swoje.

Może tym razem wypróbujmy tę metodę:
Zachęcam do tego, by po prostu każdego dnia przed wyrażeniem opinii spróbować odwrócić trochę sytuację. Jeśli przyjdzie Ci zaopiniować czyjeś działanie, czy też stworzone przez niego dzieło spróbuj wyobrazić sobie, że to Ciebie dotyczy ta opinia. Poczuj to, jak najczęściej odbierasz źle skonstruowaną opinię/informację zwrotną.

Zachęcam, byś to robił przez cały najbliższy tydzień!
A już w przyszłą środę napiszę Wam o tym, jak mi się udało przeżyć to zadanie i...
...i zastanowimy się wspólnie jak zmniejszać poziom zakochania w swoim dziele, jak uciszać ego, by zamiast wrzeszczeć oraz dopraszać się uwagi, współpracowało z nami.

...Bo ostatecznie chcemy się uczyć, a bez uzyskania informacji zwrotnej nie da się nauczyć czegoś skutecznie... Dlatego opinię powinniśmy traktować jak przyjaciela, a nie jak wroga!
Jak to zrobić?

O tym już w środę :)
Do zobaczenia i pamiętajcie o "TYGODNIU ZDROWEGO PRZEKAZYWANIA OPINII"
Bądźmy świadomi tego, jak wielkie emocje związane są z przyjmowaniem opinii i pamiętajmy, że krytykując podcinamy skrzydła, a nie dodajemy animuszu.

Zapraszam do spisywania wniosków, to niezwykle potężna lekcja na swój temat!

Pozdrawiam
Sylwia :)




piątek, 27 czerwca 2014

Gdyby mi ktoś powiedział...?

Witajcie!

Trochę mnie nie było. I wygląda na to, że będę dążyła do tego, by posty pojawiały się regularnie minimum raz w tygodniu. Chcę bowiem, byście zawsze wiedzieli jakiego dnia tygodnia będziecie mogli poczytać co sobie moje ego wymyśla i czego wartościowego dla Was pragnie!

Skoro się rzekło, trzeba ustalić: Kochane i Kochani! Od przyszłego tygodnia solidnie, co każdą środę na tym blogu znajdziecie post.
Przez cały tydzień będę zbierała dla Was i dla Siebie coś wartościowego, coś poruszającego, coś emocjonalnego i rozwijającego. Uwielbiam szukać wielkich i małych rzeczy. Tych ludzkich okruszków wiary w siebie i to chcę rozwijać w sobie. A także zachęcać Was do tego byście doceniali Siebie z tym co już w sobie macie.

A dziś opowiem Wam o tym, co mnie w moim życiu powaliło z nóg. Pewnie i Was to zdanie: "Gdyby mi ktoś powiedział.... kilka lat temu, że zrobię to i to... to bym mu nie uwierzył i postukałbym się po czole by zaznaczyć szaleńczą myśl respondenta" zachęca do uwierzenia w swoje możliwości. Bo wielu spraw, które dzisiaj robicie, nikt razem z Wami nie był w stanie przewidzieć. Prawda? ;)

Kochani uwierzycie, że raptem 20 lat temu, ta prawie kolorystka chodziła w czerni, w głębokich szarościach, bez makijażu, bez zafarbowanych włosów. Bez zielonego pojęcia na temat tego jak należy się ubierać, jak dobierać kolory... Nie wiedziałam nawet jak zestawiać kolory... A nawet, nie miałam pojęcia, jako kobieta, jakie nazwy mają poszczególne kolory...

Dziś, jako ledwo co upieczona kursantka kursu kolorystycznego wiem co to jest turkus, electric blue, wiem co to jest 12 typów kolorystycznych, rozpoznaję typy kolorystyczne. Mam świadomość 3 atrybutów kolorystycznych. Wiem co to są chusty do analizy kolorystycznej i znam znaczenie takiej analizy. A w przyszłości poznam, jak zestawiać - tworzyć stylizacje.

Aż mi trudno uwierzyć, jak olbrzymią drogę przebyłam do świadomości kolorystycznej. Jak wiele już osiągnęłam.

Nie chwalę się po próżni :D Cel tego tekstu jest jasny, "byście uwierzyli w Swoje wewnętrzne, jeszcze nie odkryte talenty! Jesteście tu i teraz, w tej chwili już najpiękniejszą wersją siebie! Każdy kurs, szkolenie tylko wydobywa z Was to, co w sobie już macie i co powinniście kształcić".

Jest mi bliżej do tego, co napisał np. Vuijcic. Napisał on, że człowiek stworzony już jest dla jakiegoś celu i tylko od niego zależy to, jak szybko odkryje swój życiowy cel!

Zgadzam się z tym. Choć do wiedzy na swój temat jeszcze mi daleko, to dziś już mam świadomość tego, co powinnam robić, w jakim kierunku powinnam szukać możliwości dokształcenia się.

Do czego Was zachęcam!?

Do odkrywania SIEBIE?
Z wadami, zaletami!
Z niedociągnięciami, błędami i szansami rozwoju!
Z wiarą w Siebie, w to, że takim jakim jesteś dziś, to Twoja najlepsza WERSJA! I dokładnie taki masz być! Bo to kim jesteś, to efekt Twojej wytężonej pracy nad tym by być Sobą!

To kim dzisiaj, tutaj, teraz jesteś - To rezultat całych Twoich poszukiwań!
Bądź z Siebie Dumny!
Osiągnąłeś Niemożliwe!
Odkryłeś skarb ukryty w najtrudniejszym do odkrycia miejscu!
Czyli w Sobie Samym!

Zachęcam, bo znam efekty takiego podejścia do życia, a Ty je sprawdź - i nie ufaj mi na słowo pisane! Sprawdź i komentuj!
Byś cieszył się z tego co już osiągnąłeś!
Byś miał frajdę z rezultatów, o których kiedyś marzyłeś Dobry Człowieku!
Jesteś NAJLEPSZĄ WERSJĄ SIEBIE!
Tu i Teraz!

Pozdrawiam Autentyczne Diamenty! Czyli Każdego z Was.

Sylwia - autor :)


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Oj przygodo! Jak ja Ciebie uwielbiam :)

Witajcie Kochani!

Dziś o przygodzie, o nowych wyzwaniach, o spełnianiu marzeń.
A co ;)
Czy znacie to uczucie, kiedy czekacie na coś nowego? Coś czego jeszcze w życiu nie doświadczyliście?
Ja znam i po prostu ubóstwiam!
Kocham, kiedy czasem brawurowo rozpoczynam coś nowego. Kiedy muszę wytężyć swoje kreatywne pokłady myśli. Uwielbiam ten dreszczyk emocji, kiedy wchodzę na "nieodkryte lądy".



Tak było wczoraj i tak zapowiada się jutrzejszy wieczór!


Wczoraj dreszczyk dotyczył zjeżdżania z wysokiej góry moim niebiańskim Puntem, który jest już leciwym wehikułem naszych przyjemności. Stromo i w dół! Ślisko, bo rozsypany żwir i do tego jeszcze ciągłe serpentyny.
Rany moja lewa stopa oszalała. Trzęsła się jak galareta.
Lęk, strach ale i dreszcz na myśl, że robię to pierwszy raz. To jest niesamowite!

Choć po zjeździe czułam, że mi serce wyskakuje z klatki piersiowej i dech zapierało mi w płucach, to radość po pokonaniu lęku - to przyjemność nieoceniona! :)

Dreszczyk emocji?! Czasem jest niezbędny do doceniania spokoju, stabilizacji. I taki spokój odczułam, jak tylko zjechałam z góry... Fantazja! Ale dobrze, że mam to już za sobą. Pewnie kiedyś znowu to zrobię ;)

Natomiast jutrzejsza przyjemność, to spełnienie marzeń. Jakich?

Marzeń o prowadzeniu szkoleń, prezentacji korzystając z najnowszej technologii. E-learning - to było coś, o czym marzyłam. Nie mogę bowiem prowadzić szkoleń stacjonarnych - przynajmniej narazie. Ale przez internet? To bym już mogła :) Na dodatek skończyłam profesjonalny kurs prowadzenia takich zajęć. I już cieszę się, że wykorzystam tę wiedzę na jutrzejszych zajęciach.


Dlatego jutrzejsze swoje 5 minut uznaję za oficjalne spełnienie jednego z moich marzeń. Marzeń o byciu trenerem.

I do tego taki wdzięczny temat - czyli analiza kolorystyczna według Międzynarodowego systemu analizy kolorystycznej - 12 typów urody.

To połączenie wrażeń estetycznych, wrażeń związanych ze spełnieniem marzeń i... I nowy fach w rękach.

Niezależnie od tego jak mi jutro pójdzie, dla mnie to będzie najpiękniejsza przygoda!

Dziękuję sobie i Anii! Za taką możliwość.
Pozdrawiam wszystkich, którzy nie ustają w spełnianiu marzeń i przeżywaniu przygód!

Marzenia się spełniają. Cieszę się niezwykle, że te najbardziej twórcze również!

Pozdrawiam

Sylwia - niecierpliwie czekająca na swoje e-learningowe 5 minut :)

Do zobaczenia kiedyś, kiedy pojawię się w cyklicznych szkoleniach e-learningowych :)

środa, 18 czerwca 2014

Życiu zaśmiej się w twarz! A nóż uśmiechnie się do Ciebie

Witajcie!

Dziś też w kolorowych barwach. A co, słońce przygrzewa, przed nami wolny dzień - to dla tych na etacie ;D

Opowiem Wam o lekcji poczucia humoru, jaką odebrałam w tym swoim stosunkowo jeszcze krótkim życiu.
Raptem 16 lat temu przeprowadziłam się do swojego Cudownego Męża. I...
I od początku miałam okazję doświadczać zbawiennego wpływu humoru, żartu, a nawet cynizmu. Ten sposób bycia poznawałam dzięki kontaktom z całym polskim światem kabaretowym.
Uczyłam się od nich i uczę jak wielkie znaczenie dla rozwoju poczucia humoru ma rozwijanie kreatywności, zaskakiwanie nietypowymi i nieprzewidzianymi rozwiązaniami życiowych sytuacji.

Możecie mi uwierzyć albo nie ale zanim pojawiłam się w świecie kabaretowym jako żona Filaka, to marzyłam o tym, by rozwinąć w sobie te niezwykle potrzebne dla rozwoju dystansu wobec świata - poczucie humoru.

I co?
I dziś, idąc na przykład drogą szukam ciekawych, humorystycznych niuansów tego świata.
Co dostrzegam?

Jest parapet przy budynku PKP w Rybniku. Przy okratowanym oknie oparte o kraty stoją butelka po wódce i... 2 kieliszki. Widać ktoś zadbał aby niczego w tym pięknym momencie luzu nie zabrakło :)

Inna sytuacja?
Proszę bardzo.
Niedaleko dworca znajduje się pasaż a w nim obok siebie usytuowane są:
Salon dietetyczny i...?
I lokal z fastfoodami :)
A co tam, trzeba zadbać o to, by szybko znaleźć klientów :D

Takich okazji do uśmiechu albo głośnego rechotu możecie znaleźć na każdym kroku bez liku.
Grunt, to otworzyć się na śmieszność i cyniczność tego świata.

I tego dystansu wobec codzienności Wam życzę!
Śmiejcie się do bólu przepony z tego co Wam się w życiu zdarza!
A nóż życie odpłaci Wam czymś przepięknym, czego nigdy nie bylibyście w stanie sobie wymarzyć.

Pozdrawiam w szaleńczym uśmiechu!
Sylwia - roześmiana ;)


wtorek, 17 czerwca 2014

Barwom życia powiedz TAK!

Witajcie!

Dystans do siebie i do świata zyskuje się też poprzez realizowanie nowych przedsięwzięć. Tak właśnie raptem 5 tygodni temu rozpoczęłam przygodę z kolorami. Biorę bowiem udział w szkoleniu Międzynarodowego systemu 12 typów kolorystycznych.

Przyznam szczerze, że jestem zakochana w barwach od zawsze. Uwielbiam to jak człowiek, a zwłaszcza Kobiety, przeobrażają się pod wpływem prawidłowo dobranych kolorów. Po prostu są to cuda tego świata. I to bez konieczności przechodzenia operacji plastycznych.

Człowiek, który utrafił z doborem kolorów wygląda na osobę młodszą, o większej witalności. Często też nabiera ciepła i ... co ciekawe przyciąga do siebie innych ludzi.

Kolorem możemy wyrazić nasze emocje, a ludzie choć często się do tego nie przyznają, wolą znać stan emocjonalny drugiej osoby. Zresztą to emocje są wyznacznikiem człowieka. Prawda? ;)

Już od pradawnych lat :), kiedy to byłam brzdącem, uwielbiałam szkicować za pomocą ogromnego wachlarza barw. Uwielbiałam wszelkie kolorowe zdjęcia, gdzie prezentowane były przecudownie pastelowe kolory ścian. Jak dorosłam, to pragnęłam zdobyć wszelkie informacje na temat dobierania barw strojom, makijażom, czy też pomieszczeniom w których przebywam.

Dla mnie najpiękniejszymi kolorami są wszelkie odcienie niebieskiego, zieleni, kolory zachodzącego
i wschodzącego słońca.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że na tym blogu powitałam Was wszelkimi odcieniami szarości emocjonalnej. Natomiast w mojej gamie kolorystyki emocjonalnej są też i te bardziej radosne, czyste, miękkie barwy wiosny [czyli tego dziecka we mnie]. Bajeczne  miękkie pastele lata [czyli dorosły we mnie] oraz ogromne, nasycone kolory jesieni [czyli ja emocjonalne].

Dlatego ten dzisiejszy tekst dotyczy spokoju, miękkości związanej z zadowoleniem w życiu. Dotyczy zachęty do większej otwartości i ciekawości do tego, co przyniesie życie. 

Ten tekst dedykuję dzisiaj Wam Piękne, a często nie doceniane przez Siebie Kobiety.

Życzę Wam, byście częściej ubierały się w pastelowe odcienie emocji. Takie stonowane barwy. Byście od czasu do czasu roznieciły w sobie jesienne, ogniste kolory, tworząc w ten sposób swój charakter.
A co najważniejsze, byście umiały emocjonować się tym, co nowego, nieznanego pojawia się w Waszym życiu. Wzbogaćcie swoje życie o kolory wiosennej świeżości emocjonalnej.

Uśmiechajcie się! Ubierzcie się w kolory tak, by zawsze Wasze piękno mogło wydobyć się na światło dzienne. Byście dzięki temu mogły być zadowolone z Siebie i Swojego ciałka.

Jesteście bowiem piękne! I nie potrzebujecie operacji ani drakońskiego odchudzania.
Bo strojem, kolorem można zniwelować pewne niedoskonałości.

Życzę Wam Kolorowego Życia!


Pozdrawiam
Sylwia Paradowska - zakochana w kolorach :) 

sobota, 14 czerwca 2014

Czekając na sukces...

Witajcie!

Trochę już na tej ziemi jestem. Niby krótko, a jednak wystarczy, by zauważyć, że nie wszyscy dostają jak na tacy informację o tym, co potrafią, w czym są rewelacyjni.

Nie wszyscy od razu doświadczają swojej mocy.

Nie każdy czuje swój potencjał!

Są bowiem na ziemi ludzie, którzy tak jak dżdżownica muszą doświadczyć bólu, doświadczyć upokorzenia, muszą być bliżej kałuży, by w odpowiednim czasie wejść w struktury kokonu.
Tego miejsca gdzie mają czas dorosnąć, gdzie doświadczają poniżenia, gdzie się o nich zapomina i wyłącza z tak zwanego "rozwojowego obiegu".

Takich wniosków się "dorobiłam" oglądając film: "Cyrk motyli". Film ten opowiada o ludziach, którzy zostali odrzuceni przez tzw.: "świat szybkiego sukcesu", a którzy pod wpływem niezwykłego lidera cyrku odnaleźli swoją moc.

W filmie tym zagrał Nick Vuicic, który odnajduje siebie, odnajduje swoją moc.

W moim życiu wielokrotnie jako dżdżownica doświadczałam poniżenia przez popełniane błędy. Doświadczałam jak to jest utonąć w kałuży własnych głupich myśli. Dziś wiem, że coraz bliżej jestem kokonu, który gwarantuje przyspieszony rozwój, będąc w cieniu i w zapomnieniu przez resztę świata.

Mam szansę, tak dziś to już wiem, że za jakieś 5, 10 albo 15 lat moja moc, mój talent objawi się w niezwykłych barwach. Muszę jednak po drodze doświadczyć samotności, doświadczyć ciemności świadomych przemyśleń. Muszę doświadczyć bólu rozwoju, kiedy za każdym razem człowiek uczy się pokory. Uczymy się tego wtedy, kiedy doświadczamy porażki.

Po tym okresie zamknięcia się w swoich własnych myślach rozważania siebie i sensu swojego istnienia, w końcu w bólu powstanie moja siła. Pojawią się skrzydła wiary i pewności siebie. Życie nabierze motylich barw i w końcu pofrunę do tego miejsca, gdzie moje umiejętności, mój potencjał będę w stanie zaprezentować światu.

A tymczasem codziennie doświadczam siebie, dokładnie taką jaką jestem. Piękną w swej niedoskonałości.

Niedoskonałość, to potencjał, to nasza ludzka broń. A zatem
Dlaczego tak często nie potrafimy docenić tego, że w niedoskonałości jesteśmy piękni?
Dlaczego tak mocno zaznaczamy to, czego nie mamy?
Dlaczego nie potrafimy cieszyć się z tego, że czegoś nie mamy?
Dlaczego, nie cieszymy się tym, że coś nam nie wychodzi?

W końcu tylko poprzez te mało pozytywne doświadczenia nabywamy charakteru. Nie rozwija się on nam, kiedy co dzień doświadczamy sukcesów.

Czekając na sukces - Ja popełniam błędy!
I nie ukrywam, poczucie winy za ich popełnienie, to mega ból
Ale, lekcja pokory wobec siebie i życia uczy więcej niż czasami powtarzane sobie pozytywne słowa.
Są te słowa pozytywne potrzebne, to prawda. Afirmacja może pomóc w przyspieszeniu pojęcia lekcji życia, ale tylko wtedy kiedy afirmujemy coś, co jest przeciwieństwem świadomych negatywnych doświadczeń.
A nie tylko bezmyślne ich kopiowanie.

Życzę Wam, by udało Wam się nauczyć pokory!
Byście uwierzyli, że Wasz czas również nadejdzie!
Że WY też jesteście Motylami!

Pozdrawiam :)
Sylwia Paradowska

Porażka - temat tabu

Witam!

Jest mnóstwo książek na temat tego jak osiągnąć sukces. O tym jak się rozwijać. Jak osiągać wysokie wyniki w biznesie, ale nikt jeszcze nie miał odwagi napisać na temat tego jak radzić sobie z porażką?

Nie próbowano nawet pomyśleć o takiej książce, która w sposób naukowy jak i świecki podejmuje temat tego jak człowiek przeżywa porażki. Nie zastanawiano się także nad tym, jak wielkie spustoszenie w nieprzygotowanym na ciosy człowieka wywołuje porażka.

A tymczasem ludzie przeżywają każdą porażkę w sposób niezwykle emocjonalny. Czują się winni. Nie są w stanie przejść przez proces przyjęcia krytyki tak, by nie doszło do nadszarpnięcia jego poczucia własnej wartości.

Porażka jest coraz częściej okupiona depresją, załamaniem a także tym, że ludzie targają się na swoje życie.

Wszelkie szkolenia rozwojowe prześlizgują się przez ten temat. Emocje związane z porażką są najczęściej ujmowane w temat asertywności. Jednak tam to zjawisko omawiane jest pobieżnie. Opisuje się tylko to, jak przyjmować krytykę oraz jak się do niej ustosunkować. Natomiast to, jak się uporać z nią emocjonalnie, tego to już nikt z trenerów asertywności nie przedstawia. 

Mnie osobiście przeraża dysproporcja między tym co się mówi o popełnianiu błędów i porażce, a tym jak w rzeczywistości wygląda jej przyjmowanie.  Jak wygląda reakcja na przykład rodzica, coacha, trenera, szefa w sytuacji kiedy zdarza się Tobie czy Mnie popełnienie błędu.

Co się głosi na temat porażki?

Oto przykłady:


 Wszystko pięknie ładnie. Super, że tak głoszą poradniki. Ale jak to się ma do rzeczywistości. Kiedy zdarza Ci się potknąć, to reszta świata zapomina, że to lekcja, którą człowiek musi odrobić, by stać się silniejszym.

Dlaczego tak łatwo wkurzamy się na tych, którzy popełnią błąd. W końcu często to od tych osób uczymy się czego nie robić.

Dlaczego zdarza nam się kogoś odsunąć tylko dlatego, że jego czyny nie niosą oczekiwanych przez nas rezultatów.

Dlaczego?

W sytuacjach, kiedy to innym zdarza się błąd łatwiej nam głosić slogany z powyższych zdjęć, kiedy jednak błąd/porażka dotkną nas osobiście, to...

To wtedy nie potrafimy sobie przypomnieć złotych myśli na temat rozwojowej wartości popełnianych błędów i zdarzających się nam porażek.

Często mam ochotę by zacząć akcję  ogólnopolską na temat doceniania tego, że się mylimy. Wierzę, że ten przykład, przykład radzenia sobie z porażkami i błędami jest dużo bardziej wiarygodny.

Niż to, jak głosi się nam o tym, że ktoś osiągnął sukces.

Wierzę w siłę porażki.
Wierzę w to, że człowiek w trakcie popełniania błędu jest dużo bardziej autentyczny, niż wtedy kiedy podaje siebie za przykład w świetle swoich sukcesów.

Wierzę w zdanie, że: "Za każdym sukcesem kryje się całe pasmo porażek!"
i stawiam sobie to zdanie za cel swojego życia.

Jaki cel? Taki, że prawdę o człowieku mówi to, jak sobie poradził w momencie popełnienia błędu. Jak sobie poradził z poczuciem własnej winy i jakich lekcji sam sobie udzielił po zdarzeniu, które wywołało w nim uczucie porażki?

Bądźmy ludźmi! I cieszmy się ze swoich porażek! Bo tylko one świadczą o naszej sile!
Sylwia Paradowska

Pozdrawiam :)